Wydarzeniem dnia na rodzimym rynku walutowym była publikacja styczniowych danych o sprzedaży detalicznej (2,5 proc.; prognoza: 5,3 proc.) i stopie bezrobocia (12,7 proc.; prognoza: 12,8 proc.) oraz przesunięta z dnia wczorajszego publikacja lutowych danych o koniunkturze w przemyśle, budownictwie, handlu i usługach.
Jednak to nie dane opublikowane przez Główny Urząd Statystyczny nadawały ton wydarzeniom. Impulsy napłynęły z rynków zagranicznych. Fatalny odczyty indeksu klimatu gospodarczego monachijskiego instytutu Ifo (95,2 pkt.; prognoza: 96,1 pkt.) oraz równie zły odczyt indeksu zaufania amerykańskich konsumentów publikowanego przez Conference Board (46 pkt.; prognoza: 55 pkt.), zaważyły na nastrojach na rynkach globalnych, co znalazło odzwierciedlenie w osłabieniu złotego i innych walut regionu.
W czwartek polska waluta ponownie będzie żyć doniesieniami napływającymi z rynków globalnych. Wydarzeniem dnia, a nie wykluczone, że całego tygodnia, będzie wystąpienie szefa Fed w Kongresie, gdzie przedstawi półroczny raport nt. polityki monetarnej. Inwestorzy będą też śledzić dane z amerykańskiego rynku nieruchomości. Większego wpływu na notowania nie będzie natomiast miała decyzja Rady Polityki Pieniężnej ws. stóp procentowych. Jest bowiem niemal pewne, że Rada stóp nie zmieni.
Dzisiejsze wzrosty USD/PLN i EUR/PLN nie wpływają na zmianę sytuacji na wykresach tych par. Nie ma więc sygnałów sugerujących osłabienie złotego w najbliższym czasie. Nie można jednak wykluczać, że znajdzie się on w najbliższym czasie pod nieco większą presją sprzedających, gdyby obserwowane dziś pogorszenia nastrojów na rynkach przerodziło się w drugą falę spadkowej korekty, która swój początek miała w połowie stycznia. Ewentualna przecena złotego nie będzie jednak silna.
Marcin R. Kiepas