Osłabienie to było reakcją na pogorszenie nastrojów na rynkach światowych i idący z tym w parze spadek kursu EUR/USD, u źródeł którego to procesu leżały fatalne odczyty niemieckiego indeksu Ifo (95,2 pkt.; prognoza: 96,1 pkt.) i amerykańskiego Conference Board (46 pkt.; prognoza: 55 pkt.).
Humorów inwestorom nie poprawiła też publikacja styczniowych danych o sprzedaży detalicznej w Polsce. Sprzedaż wzrosła jedynie o 2,5 proc. w relacji rocznej, podczas gdy oczekiwano wzrostu o 5,3 proc., po tym jak w grudniu wzrost ten sięgnął o 7,2 proc. Negatywnie wymowy tych danych nie zdołał złagodzić nieznacznie mniejszy od prognoz wzrost stopy bezrobocie (12,7 proc. wobec prognozowanych 12,8 proc.).
Wczorajsze osłabienie złotego nie wpłynęło na zmianę układu sił na wykresach USD/PLN i EUR/PLN. Nie można jednak wykluczać, że obie pary znajdą się w najbliższym czasie pod nieco większą presją kupujących, gdyby ostatnie pogorszenie nastrojów na giełdach przerodziło się w drugą falę spadkowej korekty, która swój początek miała w połowie stycznia. Wówczas dolar wróciłby w okolice 3 zł, a euro 4,03-4,06 zł.