O godzinie 17.30 za amerykańską walutę trzeba było zapłacić 2,9625 zł, a za europejską 3,9313 zł. Ostatnio były one tak drogie pod koniec lutego i w połowie marca br.
Obawy budziła przede wszystkim sytuacja Grecji i innych mocno zadłużonych krajów południowej Europy. Przekładało się to na wzrost rentowności obligacji tych krajów, przy jednoczesnej zwyżce kosztów ubezpieczenia ich długu. Zdecydowanie negatywnym akcentem było obniżenie ratingu Grecji do BB+/B i Portugalii do A- przez agencję Standard & Poor’s. Historia uczy, że w najbliższym czasie na podobny krok powinny się zdecydować pozostałe agencje ratingowe.
Reakcja złotego na te negatywne wydarzenia byłaby z pewnością mniejsza, gdyby nie pogorszenie nastrojów na rynkach akcji. Widmo głębszej korekty na giełdach, w sytuacji kiedy czynnik grecki najwcześniej zniknie na początku maja, skutecznie zachęcało do realizacji zysków na polskiej walucie. W kolejnych dniach to giełdy będą wyznaczać ścieżkę zmian notowań USD/PLN i EUR/PLN. Istotnego wpływu nie będą natomiast miały wyniki środowego posiedzenia RPP.