Dyskretny urok polskiego złotego

Analitycy wskazują, że to właśnie nasz pieniądz ma w tym roku największy spośród walut krajów Europy Środkowo-Wschodniej potencjał do umocnienia. Nie oznacza to jednak, że aprecjacja złotego będzie duża

Aktualizacja: 27.02.2017 02:51 Publikacja: 16.02.2011 11:07

Która waluta państw naszego regionu będzie w tym roku najbardziej atrakcyjna dla inwestorów? Większo

Która waluta państw naszego regionu będzie w tym roku najbardziej atrakcyjna dla inwestorów? Większość analityków wskazuje, że złoty

Foto: Fotorzepa, Szymon Łaszewski SL Szymon Łaszewski

[[email protected]][email protected][/mail]

Która waluta państw naszego regionu będzie w tym roku najbardziej atrakcyjna dla inwestorów? Większość analityków wskazuje, że złoty. Dodają jednak, że aprecjacja polskiej waluty w ciągu następnych dwunastu miesięcy nie będzie prawdopodobnie oszałamiająco duża. Złoty po prostu wygląda atrakcyjnie na tle innych walut Europy Środkowo-Wschodniej.

[srodtytul]Klucz w rękach NBP[/srodtytul]

Co czyni złotego atrakcyjniejszym od korony czy forinta, nie mówiąc już np. o rumuńskich lejach? Zdaniem ekspertów stosunkowo szybkie tempo wzrostu gospodarczego w Polsce oraz perspektywa podwyżek stóp procentowych przez Narodowy Bank Polski. – Złoty może być najbardziej atrakcyjną walutą regionu, głównie z powodu polityki polskiego banku centralnego. NBP chce mocniejszego kursu złotego. Sytuacja gospodarcza pozwoli mu podnosić stopy szybciej i silniej niż w przypadku innych banków centralnych regionu. Spodziewamy się więc, że na koniec IV kwartału 2011 r. za euro będzie się płaciło 3,8 zł – mówi „Parkietowi” Nigel Rendell, strateg ds. rynków wschodzących w Royal Bank of Canada. – Złoty, obok tureckiej liry, jest jedną z walut najmniej narażonych na ewentualną wyprzedaż mogącą nastąpić w przypadku pogorszenia się apetytu inwestorów na ryzyko. Przy założeniu, że wzrost gospodarczy w Polsce będzie stabilny, a sytuacja w strefie euro nie będzie zbyt negatywnie rzutować na rynek w Europie Środkowo-Wschodniej, można się spodziewać, że na koniec grudnia euro będzie kosztowało 3,6 zł – prognozuje pytany przez „Parkiet” Michael Ganske, strateg z Commerzbanku.

Korzystnie dla złotego wygląda również prognoza analityków HSBC. „Złoty jest naszą ulubioną walutą w regionie. Bank centralny długo wahał się z podnoszeniem stóp procentowych wobec ryzyka większych napływów kapitałowych. Niemniej jednak poziom stóp procentowych nie jest już spójny z tempem wzrostu gospodarczego na poziomie 3,5–4,5 proc. Oczekujemy, że bank centralny podniesie główną stopę procentową o 100 punktów bazowych, do poziomu 4,50 proc. do końca pierwszej połowy roku. Historycznie podwyżki stóp zwykle stanowiły wsparcie dla złotego. Prawdopodobnie i tym razem będą one wsparciem dla tej waluty, szczególnie że inne banki centralne tego regionu będą się powoli wycofywały z monetarnego stymulowania gospodarki” – przekonują oni w swoim raporcie poświęconym globalnym prognozom walutowym.

Jak wobec tego będą się sprawować inne główne waluty Europy Środkowo-Wschodniej? Raczej mało zachwycająco.

[srodtytul]Czeska „mała stabilizacja”[/srodtytul]

Analitycy nie darzą w tym roku szczególną sympatią czeskiej korony, choć waluta ta umocniła się od początku roku o ponad 3 proc. – Nie jestem fanem korony i nie sądzę, by była ona szczególnie atrakcyjna do inwestowania. Stopy procentowe w Czechach są rekordowo niskie i wynoszą zaledwie 0,75 proc. Czeski Bank Narodowy będzie się w tym roku ociągał z ich podnoszeniem. Nie ma zbyt wielu czynników, które powodowałyby napływ do Czech zagranicznych funduszy – wskazuje Rendell.

– Najbardziej atrakcyjny spośród walut regionu jest złoty, a czeska korona plasuje się na drugim miejscu. To nie oznacza jednak, że należy się spodziewać w tym roku jej dużej aprecjacji. Myślę, że na koniec roku jej kurs wobec euro nie będzie odbiegał wiele od obecnego – mówi „Parkietowi” Peter Attard Montalto, strateg z banku Nomura International.

– Fundamenty ekonomiczne w Czechach są solidne i zostaną wzmocnione przez konsolidację fiskalną. Jednakże bank centralny będzie wstrzymywał się aż do końca roku z podwyżką stóp, choć będzie ona potrzebna wcześniej. Czeski Bank Narodowy jest zbyt wielkim pesymistą co do perspektyw wzrostu gospodarczego Czech. Spodziewamy się więc tylko jednej podwyżki stóp o 50 pkt bazowych przed końcem roku i osłabienia kursu EUR/CZK do poziomu 24.00 – przewidują analitycy HSBC. Na początku obecnego tygodnia za euro płacono tymczasem 24,2 koron.

[srodtytul]Forint w niełasce[/srodtytul]

Stosunkowo mało atrakcyjny w oczach analityków jest węgierski forint, choć zyskał on od początku roku blisko 2,5 proc. wobec euro (złoty w tym czasie wzmocnił się o niespełna 1 proc.) i stał się najsilniejszy od dziewięciu miesięcy. Skąd bierze się niechęć wobec węgierskiej waluty? Przede wszystkim jest ona uznawana za ryzykowną.

– Forint zyskiwał w ostatnich tygodniach ze względu na optymizm inwestorów dotyczący konsolidacji fiskalnej na Węgrzech. W tym miesiącu ma zostać ogłoszony plan reform gospodarczych węgierskiego rządu. Jeśli nie przyniesie on większych pozytywnych niespodzianek dla rynków, optymizm inwestorów może wyparować – wskazuje Rendell.

Mogą też odnowić się obawy inwestorów co do polityki węgierskiego rządu, które objawiły się już w zeszłym roku w związku z zatargami Budapesztu z Międzynarodowym Funduszem Walutowym, nałożeniem specjalnych podatków na banki oraz duże spółki z kilku sektorów oraz faktyczną nacjonalizacją oszczędności emerytalnych Węgrów. W grudniu zeszłego roku agencja Moody’s obcięła węgierski rating kredytowy o dwa stopnie, do poziomu Baa3. W konkurencyjnych agencjach Fitch i Standard & Poor’s ratingi te wynoszą odpowiednio: BBB oraz BBB-. Jeśli dojdzie do następnych obniżek. Węgry będą miały oceny kredytowe na poziomie „śmieciowym”. To oczywiście nie wróży dobrze forintowi.

„Forint nadal jest wrażliwy na zmiany nastrojów inwestorów na światowych rynkach, ponieważ Węgry są obciążone sporymi ilościami prywatnego i publicznego długu. Nieortodoksyjna polityka fiskalna rządzi rodzi więcej pytań, niż daje odpowiedzi, czego przykładem są działania wymierzone w prywatne fundusze emerytalne” – piszą analitycy HSBC.

Na niekorzyść forinta może działać również konflikt między rządem i Narodowym Bankiem Węgier oraz nadchodzące zmiany w tej drugiej instytucji. – Stopy procentowe na Węgrzech mogą w tym roku już nie wzrosnąć. W marcu zmienia się część składu Rady Monetarnej Narodowego Banku Węgier. Trafią tam osoby powiązane z rządem, który nie chce dalszego zacieśniania polityki monetarnej. Podwyżki stóp będą więc bardzo trudne do przeprowadzenia – wyjaśnia Rendell.

Czy w tym roku może jednak dojść do takich załamań kursu forinta, jak na jesieni 2008 r. i zimą 2009 r. (od końca sierpnia 2008 r. do początku marca 2009 r. węgierska waluta straciła wobec euro 27 proc.)?. Teraz taki scenariusz jest mało prawdopodobny. „Nawet przy niesprzyjających warunkach zewnętrznych nie spodziewamy się, by kurs EUR/HUF wymknął się spod kontroli, tak jak w latach 2008-2009. Węgry przecież mają już nadwyżkę na rachunku obrotów bieżących, a bank centralny prowadzi aktywną politykę, co powinno być jakąś formą ochrony dla forinta” – wskazują analitycy HSBC.

W ostatni poniedziałek za euro płacono 272,1 forinta. Średnia prognoz analityków mówi, że na koniec IV kwartału kurs będzie wynosić 270 forinta. Oznaczałoby to bardzo niewielką aprecjację węgierskiej waluty.

[srodtytul]Surowce decydują[/srodtytul]

Prognozowanie zmian kursów rosyjskiego rubla i ukraińskiej hrywny jest zdaniem analityków dużo trudniejsze niż złotego czy czeskiej korony. Kurs tych walut jest bowiem mocno związany z sytuacją na światowych rynkach surowcowych. Na kurs rubla duży wpływ mają ceny ropy (główne rosyjskiego dobra eksportowego), a na kurs hrywny światowy popyt na ukraińską stal.

– Kilka czynników będzie wspierało rubla w pierwszej połowie roku: wzrost cen ropy naftowej, napływ kapitału z zagranicy oraz polityka banku centralnego. Bank Rosji obawia się wzrostu inflacji, więc prawdopodobnie poszerzy pasmo wahań rubla. Spodziewamy się, że rosyjski pieniądz może wzmocnić się do końca pierwszej połowy roku do poziomu 33,0 wobec koszyka euro-dolar. Później kurs prawdopodobnie będzie stabilny – mówi „Parkietowi” Dmitrij Polewoj, ekonomista z banku ING. W poniedziałek kurs rubla wobec koszyka obu głównych walut wynosił 33,8.

„Kurs hrywny będzie zależał nie tylko od popytu na ukraińską stal, ale również od tego, czy rząd będzie reformował gospodarkę zgodnie z zaleceniami MFW, a także tego, czy uda się w tym roku wyhamować inflację. Widzimy ograniczony potencjał dla aprecjacji hrywny w I kwartale do 7,90 za USD. Na koniec roku osłabi się ona do 8,50 za USD – wskazują analitycy HSBC. W poniedziałek za dolara płacono 7,96 hrywny.

[srodtytul]Ameryka Łacińska i Azja wygrywają[/srodtytul]

Eksperci spodziewają się więc w tym roku jedynie umiarkowanej aprecjacji głównych walut naszego regionu. – Europa Środkowo-Wschodnia nie jest obecnie atrakcyjna, jeśli chodzi o rynek walutowy. Przynajmniej w porównaniu z Ameryką Łacińską czy niektórymi rynkami azjatyckimi. Jedynie złoty ma pewien potencjał do aprecjacji. Region może również znowu ucierpieć z powodu niepokojów w strefie euro – twierdzi Peter Attard Montalto z banku Nomura International.

– Stopy procentowe na Węgrzech wynoszą 6 proc. i są najwyższe spośród krajów regionu należących do Unii Europejskiej. Tymczasem w Brazylii stopy sięgają 12 proc. Brazylia jest więc znacznie atrakcyjniejsza dla kapitału napływającego na rynki z powodu ilościowego rozluźniania polityki monetarnej przez amerykańską Rezerwę Federalną – wskazuje Nigel Rendell z Royal Bank of Canada.

Okiem eksperta
Indeks WIG20 w ważnym rejonie cenowym
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Okiem eksperta
Kolejny zaskakujący rok
Okiem eksperta
Co planują Chińczycy?
Okiem eksperta
Będzie ciąg dalszy zwyżek na GPW? AT sugeruje, że tak
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Okiem eksperta
Zmiana jakości jest za mała
Okiem eksperta
Czyżby św. Mikołaj w tym roku jednak przyszedł?