W obecnych okolicznościach nacisk zostanie położony na wycofywanie się Fed z ekspansji monetarnej. Poprawa nastrojów rynkowych zbudowana na deklaracji Arabii Saudyjskiej o zwiększeniu dostaw ropy sprawiła, iż na Wall Street po przecenie niemal nie ma już śladu. Jednak protesty ciągle się rozszerzają.
[srodtytul]S&P500 – koniec korekty?[/srodtytul]
Drugi dzień wzrostów w USA i kolejny w Azji sprawiły, iż kontrakt na indeks S&P500 odrobił już zdecydowaną większość ubiegłotygodniowych strat i jego notowania znajdują się 1% od tegorocznych maksimów. Motywem do odreagowania była deklaracja Arabii Saudyjskiej, iż jest gotowa zwiększyć wydobycie ropy, aby pokryć deficyt wynikający ze wstrzymania produkcji w Libii.
Warto jednak zwrócić uwagę, iż problem drogiej ropy nie został rozwiązany. Notowania Brenta „utknęły” w okolicach 112 USD za baryłkę, a ryzyka wzrostu ceny tego surowca w krótkim czasie narastają. Głównym zagrożeniem wydaje się Oman, gdzie protesty nasiliły się w weekend i były kontynuowane w dniu wczorajszym. Kraj ten będący sąsiadem Jemenu (gdzie zamieszki trwają od dłuższego czasu) odpowiada za produkcję ok. 800 tys. baryłek ropy, ok. połowy produkcji Libii.
Mając na uwadze, iż ubiegłotygodniowa przecena nie miała wewnętrznej struktury, po notowanym obecnie odbiciu powinien nastąpić jeszcze jeden ruch w dół. Tradycyjnie też korekty indeksu S&P500 wynosiły 8-10%, zatem ponad dwukrotnie więcej niż wyniósł ruch z ubiegłego tygodnia.