W efekcie o poranku w kraju za franka płacono się 3,0470 zł, a funt był wart 4,5930 zł. Z kolei euro kosztowało 3,9630 zł, a dolar 2,8380 zł. Naszą walutę na pewno wsparły wczorajsze słowa Anny Zielińskiej-Głębockiej z Rady Polityki Pieniężnej, która nie wykluczyła możliwości podwyższenia stóp procentowych na początku kwietnia. Wprawdzie wcześniej przeciwko takiej możliwości opowiedziała się Elżbieta Chojna-Duch, a dzisiaj rano dołączył do niej Andrzej Kaźmierczak (twierdząc, iż zaostrzenie polityki monetarnej zdusiłoby wzrost gospodarczy), to jednak oczekiwania na to, że RPP mogłaby podnieść stopy delikatnie rosną. To po części też wynik nieoczekiwanej „wolty” ze strony Europejskiego Banku Centralnego, który decydując się na podwyżkę stóp procentowych w kwietniu, może niejako wymusić na RPP podobny ruch. Niemniej członkowie RPP będą mieli utrudnione zadanie, gdyż posiedzenie Rady będzie mieć miejsce 4-5 kwietnia, podczas kiedy ECB – 7 kwietnia. Patrząc na to, kto i jak głosował na ostatnich posiedzeniach widać, że decydujący głos w tej sprawie może mieć prezes Marek Belka. Stąd też jego ewentualne wypowiedzi będą w najbliższym czasie kluczowe.
A co na rynkach międzynarodowych? Wspomniane osłabienie franka to wynik spekulacji, jakoby Muammar Kadafi rozważał jednak negocjacje i oddanie władzy, co natychmiast wpłynęło na spadek ryzyka geopolitycznego. Warto jednak mieć na uwadze to, że ostatnio z Libii spływają różne informacje i nie zawsze mogą mieć rzeczywiste znaczenie (tak jak ubiegłotygodniowy pomysł mediacji w wykonaniu prezydenta Wenezueli Hugo Chaveza). Z kolei słabość brytyjskiego funta może być wynikiem opublikowanych wczoraj opinii Bena Broadbenta, który został mianowany na miejsce odchodzącego z końcem maja, mocnego „jastrzębia” Andrew Sentence’a – wspominałem o tym we wczorajszym komentarzu popołudniowym. Niemniej dolar zaczyna umacniać się także wobec euro. Wygląda na to, że wczorajsza obniżka ratingu dla Grecji ponownie przypomniała niektórym inwestorom o problemach wokół krajów PIIGS i na rynku ponownie widać większą aktywność sprzedających dług tych krajów. Tym samym dość ważne w tym względzie mogą okazać się wyniki jutrzejszej aukcji 2-letnich obligacji w Portugalii o wartości 0,75-1,0 mld EUR, a także komentarze związane ze szczytem państw strefy euro w najbliższy piątek. Warto jednak zwrócić uwagę na jeszcze jedną i kluczową rzecz – to wczorajsze słowa Richarda Fishera z FED, o których wspominałem we wczorajszym komentarzu popołudniowym. Widać, że mamy już 2 dysydentów w łonie FED – Charlesa Plossera i Richarda Fishera – co może okazać się istotne w momencie, kiedy FED zacznie debatować nad zakończeniem programu QE2. Wprawdzie wczoraj mieliśmy jeszcze wypowiedź Dennisa Lockharta z Atlanty, który stwierdził, że konieczne może być trzecie poluzowanie (QE3), jeżeli gospodarka odczuje negatywny wpływ drożejącej ropy, to jednak warto pamiętać o tym, że ten członek FED nie jest w tym roku w komitecie głosującym (FOMC).
Co dzisiaj? Warto będzie obserwować sytuację wokół Libii i na rynku ropy w związku z dość dużą korelacją tego rynku z dolarem i rynkami akcji. O godz. 11:00 głos zabierze też Axel Weber z ECB, a godzinę później poznamy dane o zamówieniach w niemieckim przemyśle – o wpływie tych wydarzeń na notowania piszę w subiektywnym kalendarzu.
[b]EUR/PLN[/b]: Dzisiaj rano doszło do przetestowania wsparcia na 3,96. Na razie zostało ono wybronione, ale układ wskaźników na dziennym wykresie sugeruje, że kolejna próba złamania tego poziomu zostanie podjęta jeszcze w tym tygodniu i może być ona udana (w takiej sytuacji rynek mógłby spaść nawet do 3,92). W krótkim okresie (dzisiaj) możliwa jest konsolidacja 3,96-3,98.
[b]USD/PLN[/b]: Spadek EUR/USD sprawił, że dolar mimo naruszenia wsparcia na 2,84 powrócił dzisiaj ponad ten poziom. Dalsze spadki EUR/USD (chociażby do 1,3860) mogłyby doprowadzić do odreagowania dolara w okolice 2,87. Warto jednak pamiętać o negatywnym ustawieniu dziennych wskaźników.