Zgłoszony przez inwestorów popyt sięgnął prawie 10 mld zł i był wyższy niż na kwietniowym przetargu. To ważne, bo wyższy popyt pojawił się przy tym samym, co w kwietniu poziomie rentowności, ale tuż po podwyżce stóp i przy zupełnie innym postrzeganiu poczynań RPP.

To efekt gigantycznej nadpłynności systemu bankowego. W ostatni piątek banki ulokowały w tygodniowych bonach NBP ponad 100 mld złotych. Każda emisja dwuletnich obligacji cieszy się więc niesłabnącym powodzeniem wśród bankowych portfeli. Środowa decyzja o podniesieniu głównej stopy NBP skłania jednak do wniosku, że RPP przestraszyła się skali i struktury inflacji, więc w czasie dwóch lat lepszym pomysłem inwestycyjnym mogą okazać się obligacje zmiennokuponowe. Środowy komunikat po posiedzeniu był pozbawiony uspokajającego tonu, jaki towarzyszył wypowiedziom szefa NBP w połowie kwietnia. Czy środowa decyzja i jastrzębi komunikat oznaczają zatem, że inflacja „nie jest przejściowa”? Być może odpowiedź na część z tych pytań uzyskamy już dziś po południu. Odczyt inflacji za kwiecień może zaskoczyć negatywnie.

Rynkowy konsensus wskazuje, że inflacja w kwietniu wyniosła 4,5 proc. r/r, jeśli jednak środowa decyzja RPP była reakcją na gorsze dane, piątkowe popołudnie może przynieść przecenę obligacji, szczególnie tych o krótkim terminie zapadalności.