W efekcie ceny obligacji o najdłuższych terminach wykupu spadły w okolice poziomów notowanych tuż przed środowym przetargiem. To duże rozczarowanie, bo wydawało się, że posiadacze długich pozycji wykorzystają niezaspokojony w środę popyt, by w naturalny sposób zwiększyć wartość swoich portfeli. Jedyne, na co było ich jednak wczoraj stać, to zauważalna po południu obrona poziomów z przetargu. Czy zatem niezaspokojony w środę popyt miał charakter czysto wirtualny? Wydaje się jednak, że inwestorzy liczą po prostu na to, że portfele uda im się uzupełnić na kolejnych przetargach. Na najbliższym MF zaoferuje obligacje „drogowe” o wartości maksymalnej 2,5 mld zł. Biorąc pod uwagę specyfikę sprzedawanych papierów oraz wielkość nadpłynności utrzymującej się na rynku, to jednak ciągle niewiele. Warto również pamiętać, że na koniec kwietnia resort zrealizował 50 proc. swoich potrzeb pożyczkowych. Licząc łącznie z majowymi przetargami, do wyemitowania zostały zatem emisje warte niecałe 40 mld zł, a z wykupu obligacji PS0511, OK0711 i DS1011 na rynek trafi ponad 45 mld zł. Nadpłynność może więc dalej rosnąć. Siłę rynku testować będą dziś dane o produkcji, a w najbliższą środę kwietniowa wielkość sprzedaży detalicznej.