O godzinie 16:47 za dolara trzeba było zapłacić 2,9003 zł, euro kosztowało 4,1745 zł, a szwajcarski frank 3,6854 zł.
Polska waluta nie zareagowała na opublikowane przez Główny Urząd Statystyczny sierpniowe dane o koniunkturze gospodarczej. Większych emocji nie wywołało też obniżenie przez JP Morgan Chase prognoz wzrostu gospodarczego Polski na lata 2011-2012. Bank prognozuje, że w tym roku PKB wzrośnie o 3,8%, podczas gdy wcześniejsze szacunki mówiły o wzroście o 4%. W 2012 roku PKB ma zwolnić do 3%, a nie do 3,4% jak szacowano wcześniej.
W tym tygodniu rynki, a wraz z nimi również rynek złotego, będą przede wszystkim żyły oczekiwaniem na piątkowe wystąpienie szefa Fed Bena Bernanke w Jackson Hole. Silne spowolnienie wzrostu gospodarczego w USA, problemy gospodarcze Europy (w tym kryzys zadłużenia), hamująca Azja i duża niepewność na rynkach finansowych sprawia, że Bernanke znajdzie się pod dużą presją. Jakkolwiek wydaje się mało prawdopodobne, żeby szef Fed wzorem ubiegłego roku zapowiedział QE3, to już zapowiedź podjęcia innych działań zmierzających do wsparcia słabnącego wzrostu gospodarczego w USA jest dość realnym scenariuszem.
W oczekiwaniu na piątkowe wystąpienie Bernanke potencjalnym impulsem dla złotego, aczkolwiek już o dużo mniejszym znaczeniu, będą publikowane w środę dane o bezrobociu i sprzedaży detalicznej w Polsce. Takim impulsem może też być wtorkowa decyzja Ministerstwa Skarbu Państwa ws, sprzedaży akcji PKO BP.