Swoisty paradoks jakim jest duże poparcie społeczeństwa dla pozostania Grecji w strefie euro, a jednocześnie niemała popularność radykalnie lewicowego ugrupowania SYRIZA, działa na niekorzyść Alexisa Tsiprasa. Im głośniej szef SYRIZY wypowiadał w ostatnich dniach swoje antyreformatorskie, populistyczne hasła, tym szybciej Grecy wypłacali oszczędności z tamtejszych banków bojąc się znaczącej utraty ich wartości, gdyby doszło do powrotu w stronę drachmy. W efekcie we wczorajszym wywiadzie dla CNN szef lewicy próbował się tłumaczyć, iż w żadnym stopniu nie zamierza doprowadzić do wyjścia ze strefy euro, a chodzi mu jedynie o odrzucenie drakońskiego programu oszczędności. Tyle, że im bliżej będzie terminu wyborów (17 czerwca), tym bardziej wyborcy będą zauważać to, iż SYRIZA nie ma tak naprawdę żadnego logicznego programu wyjścia z obecnego kryzysu, a liczenie na to, iż uda się wynegocjować znaczące „zmiękczenie" warunków bailoutu, mogą okazać się czystą mrzonką. Dlatego też ostatnie sondaże preferujące koalicję ND i PASOK mogą być przełomem – jeżeli zostaną potwierdzone przez kolejne, to będzie to mocny sygnał, iż ryzyko scenariusza „Grexit 2012" znacząco się oddala. Nie zapominajmy jednak o scenariuszu pośrednim, który jest możliwy biorąc pod uwagę dużą chwiejność wyborczych preferencji Greków – to kolejny pat powyborczy. Tyle, że Grecja kolejnych wyborów (w sierpniu?) już by nie przetrzymała – fundusze skończą się na początku lipca. To oznacza, że w temacie greckim nadal będzie nerwowo, chociaż może nie aż tak, jak miało to miejsce ostatnio – to sygnał, iż większość negatywnych scenariuszy została zdyskontowana. Nawet to, że agencja Fitch obniżyła wczoraj rating do CCC.
O wiele większym problemem dla rynków jest Hiszpania – kraj na który zwracałem wielokrotnie uwagę w komentarzach z ostatnich miesięcy. O cięciu ratingów dla 16 banków przez agencję Moody's spekulowała wczoraj prasa (Expansion), dlatego też sama informacja aż tak nie szokuje. Martwi jednak fakt, iż Moody's ściął też ratingi dla 4 regionów (w tym Katalonii) i pozostawił negatywną perspektywę – wprawdzie hiszpański rząd zapowiedział, iż w najbliższych tygodniach przedstawi program naprawczy, to jednak wiele wskazuje na to, iż finansowanie samorządów będzie prowadzone z budżetu, gdyż pozyskiwanie środków na rynku jest coraz bardziej utrudnione. Tyle, że to w połączeniu z nieciekawą sytuacją banków (niższe ratingi i informacja Banku Hiszpanii, iż poziom złych długów w bankach komercyjnych wzrósł w marcu do 8,7 proc. z 8,3 proc. w lutym), wyraźnie pokazuje, że Hiszpania zmierza w stronę jeszcze większych problemów w najbliższych miesiącach.
Wczorajsza telekonferencja szefów rządów Niemiec, Francji, Włoch, Wielkiej Brytanii oraz z udziałem Hermana Van Rompuya nie zakończyła się niczym przełomowym, chociaż rzecznik niemieckiego rządu przyznał, iż zgodzono się, co do tego iż nie ma sprzeczności w konsolidacji i wspieraniu wzrostu gospodarczego. Tak naprawdę nie oznacza to jednak, iż Niemcy zrezygnowały ze swoich postulatów fiskalnych, jakie zostały zawarte w nowym pakcie fiskalnym. Po prostu w najbliższych tygodniach będziemy mieć do czynienia z czymś, co fachowo nazywa się sztuką budowania kompromisów....
Niemniej inwestorzy będą mieć na uwadze wyniki dzisiejszego spotkania G-8 w Camp David, które zakończy się dopiero jutro. Zwłaszcza, że można spodziewać się, iż kraje spoza UE, ale i też Wielka Brytania, będą chciały wymusić na Niemcach, Francuzach i Włochach wzięcie większej odpowiedzialności za losy euro. To oczywiście nie oznacza, iż efekty zobaczymy już w poniedziałek, ale może być zapowiedzią pewnych działań, które zobaczymy w najbliższych tygodniach – już teraz warto zacząć rozpisywać scenariusze, co zrobi Europejski Bank Centralny podczas posiedzenia zaplanowanego na 6 czerwca.
Tak czy inaczej, lepsze greckie sondaże, a także fakt szczytu G-8 mogą przyczynić się do realizacji zysków na koniec tygodnia i odbicia na rynkach.