Na rynek znowu znów powróciła nerwowa atmosfera. Uwaga inwestorów po raz kolejny skupiła się na Hiszpanii. Rentowność dziesięcioletnich papierów hiszpańskich wzrosła do najwyższego w historii strefy euro poziomu 7,14 procent. Rekordowo rosły też koszty obsługi zadłużenia Włoch. Inwestorzy obawiają się, że Hiszpania będzie następna w kolejce po międzynarodową pomoc. Grecja, Portugalia i Irlandia zostały zmuszone do sięgnięcia po wsparcie, kiedy rentowności ich obligacji wzrosły powyżej siedmiu procent. Duży wzrost rentowności hiszpańskich obligacji potwierdził, że do rozwiązania problemów strefy euro wciąż jest bardzo długa droga. Z kolei w poniedziałek Fitch Ratings obniżył ratingi emisji obligacji gwarantowanych kilku banków hiszpańskich. W obliczu tych wydarzeń, większość analityków nie spodziewa się, aby ostatnia unijna decyzja o przyznaniu temu krajowi pakietu pomocy w wysokości 100 miliardów euro wywołała jakąkolwiek poprawę sytuacji w tym kraju. Natomiast na rynku pojawiły się spekulacje, że kwota, jakiej mają potrzebować hiszpańskie banki, dwukrotnie przewyższa sumę podawaną przed tygodniem przez agencję Reutera. Agencja, powołując się dwa niezależne źródła, poinformowała, że banki będą potrzebować 60-70 mld EUR. Jeszcze niższą sumę, bo 40 mld EUR, wcześniej podał Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Tymczasem teraz mówi się o kwocie 150 mld EUR. Jeżeli tylko okaże się to prawdą, to będzie to też wyższą sumą, niż zadeklarowane przez ministrów finansów strefy euro 100 mld EUR pomocy na ratowanie hiszpańskich banków. Gdyby potrzeby sektora bankowego były aż tak duże, to niewątpliwie wystraszyłoby to inwestorów na wszystkich rynkach. Z drugiej strony agencja Fitch podała, że dostrzega pozytywne strony wyniku niedzielnych wyborów w Grecji. Jak wynika z komunikatu, ryzyko niewypłacalności Grecji i jej wyjścia ze strefy euro wyraźnie spadło. Możliwe, że jeszcze przed szczytem przywódców Unii Europejskiej (UE) zaplanowanym na 28-29 czerwca, powstanie w Grecji rząd popierający warunki pomocy udzielonej krajowi przez UE i MFW.
G20 nadzieją dla rynku
Nadzieję na lepsze jutro może zrodzić również spotkanie członków grupy G20. Inwestorzy liczą, że główni decydenci zdecydują się podjąć wszelkie kroki, by wesprzeć wzrost gospodarczy. Tak wynika ze wstępnego komunikatu, który wzywa kraje do znalezienia sposobu na znalezienie złotego środka, który powstrzymałby eskalację kryzysu zadłużenia. Oczekiwana jest ostateczna decyzja o dokapitalizowaniu Międzynarodowego Funduszu Walutowego tak, aby mógł skutecznie walczyć z kryzysem. Jeżeli G20 sfinalizuje porozumienie, MFW będzie bogatszy przynajmniej o 430 mld dol. deklarowane w kwietniu tego roku.
Poniedziałkowe zachowanie rynków finansowych, w tym rynku złotego, przypomina sytuację z poprzedniego poniedziałku, gdzie szybko wygasł entuzjazm po przyznaniu Hiszpanii pomocy na ratowanie sektora bankowego. Gdyby trzymać się powyższej analogii, to już we wtorek można oczekiwać poprawy nastrojów, tak jak to się stało przed tygodniem. Potencjalnych pretekstów nie będzie brakowało. Może nim być zarówno szczyt G20, jak i czekanie na wyniki posiedzenia Fed, czy też czekanie na przyszłotygodniowy szczyt przywódców Unii Europejskiej.
Z technicznego punktu widzenia, warto podkreślić, że na rynku USD/PLN kurs nadal oscyluje w trendzie spadkowym. Teoretycznie oznacza, że kolejnym celem będą następne minima. W dłuższej perspektywie, tendencja umocnienia złotego będzie zależeć od sytuacji w Grecji. Jeśli oczekiwania inwestorów związane z reformami zostaną spełnione to trend umocnienia złotego może przedłużyć się w czasie. W konsekwencji oznaczać to może zaliczenie 3,32.
Podobny obraz techniczny występuje na rynku EUR/PLN. Jeśli apetyt na ryzyko wciąż będzie dominował na parkiecie to test poziomu 4,23 okaże się tylko kwestią czasu. W dłuższym horyzoncie czasowym należy spodziewać się testu 4,17.