Podjęcie dodatkowych działań w celu pobudzenia wzrostu gospodarczego oraz zatrudnienia wydaje się nieuniknione.
Jak pokazują najnowsze dane, w czerwcu sprzedaż nowych domów w USA spadła o 8,4% M/M do niepokojącego poziomu 350 tys. Dla przypomnienia, miesiąc wcześnie sprzedaż ukształtowała się na poziomie 382 tys. Opublikowane dane okazały się gorsze od prognoz, dzięki czemu inwestorom udzieliły się kolejne pogłoski o możliwym QE3 (chodzi o trzeci program skupu obligacji skarbowych przez Fed). Mimo że są to tylko przypuszczenia, to rynek wyczekuje każdego pozytywnego sygnału i od razu przekłada się to na rynek. Widać to było wczoraj, gdy wystąpił wzmożony popyt na akcje, z walut na euro, złotego, jak i na nasz dług. Paliwem dla byków była także wypowiedź Ewalda Nowotnego z EBC, który stwierdził, że istnieją argumenty za przyznaniem funduszowi ESM licencji bankowej. Dzięki takiemu posunięciu ESM otrzymałby bezpośredni dostęp do środków EBC i z pewnością zmniejszyłyby się wątpliwości dotyczące tego, czy obecne 500 mld euro w wystarczyłoby na jednoczesne wsparcie Hiszpanii i Włoch. Nowotny wyraził również głębokie poparcie dla idei wspólnego nadzoru bankowego opartego na lokalnych instytucjach nadzorczych. Warto jednak wspomnieć, że pomysł ten był przez EBC wcześniej konsekwentnie odrzucany. Teraz sytuacja jest jednak inna. W dobie narastającego kryzysu zadłużenia w strefie euro, każdy pomysł zmierzający do poprawy nastrojów inwestorów jest obecnie na wagę złota. W związku z tym, reakcja na ten komunikat jest w pełni zasadna, jednak z drugiej strony podejrzana jest skala tego entuzjazmu. Reasumując, środowe wzrosty na rynkach akcji, walutowych i długu są krótkotrwałe i oparte na wątpliwych fundamentach. Podstawą tej tezy jest fakt, że brak jest trwałych i wiarygodnych przesłanek, pozwalających z optymizmem patrzeć na dalsze wzrostu cen akcji, czy umocnienie euro i złotego.
Na rynku EUR/USD na fali wypowiedzi Nowotnego nastąpiło dosyć niespodziewane odreagowanie. Ruch dotarł do istotnego poziomu oporu zlokalizowanego przy 1,2150 i na tym prawdopodobnie zakończy się cały spektakl byków. Słabsze odczyty makro ze Starego Kontynentu oraz Stanów mogą osłabić akcję popytową. Z technicznego punktu widzenia, notowania EUR/USD oscylują poniżej ważnego wsparcia 1,2160, będące tegorocznym minimum, dlatego obecny układ sił wskazuje na przewagę podaży. W związku z tym, powrót kursu do 1,2040 jest prawdopodobny.