Dzisiaj rano widać jednak tendencję do korekty – zwraca się uwagę na niedzielne słowa hiszpańskiego ministra finansów w kwestii złożenia oficjalnego wniosku o pomoc finansową, a także narastający opór wśród niemieckich polityków odnośnie możliwości interwencji na europejskim rynku długu. Tylko, że proces zmian już się rozpoczął... i dlatego też nie widać mocnych powodów do poparcia scenariusza wyraźniejszej korekty ostatniego ruchu (także w przypadku złotego).
EUR/USD: Silne wsparcie jest w okolicach 1,2330, ale...
Złoty: Wsparcia zamieniają się w opory
Piątkowe dynamiczne zmiany opisywaliśmy niemalże na bieżąco, także w dużym skrócie. Rynki finansowe liczą na to, iż hiszpański rząd w krótkim czasie wystąpi z oficjalnym wnioskiem o międzynarodową pomoc finansową, która będzie udzielana poprzez fundusz EFSF. Zgodnie z ustaleniami z czerwcowego szczytu UE miałby on też możliwość bezpośredniej interwencji na tamtejszym rynku długu. Bieżące możliwości EFSF są ograniczone (nieco ponad 140 mld EUR), stąd też w piątek zarząd EFSF zdecydował się poprosić banki komercyjne o udzielenie linii kredytowych, co innymi słowy dałoby możliwość zlewarowania finansowych możliwości Funduszu. To zostało niemalże euforycznie przyjęte przez rynki, gdyż może być sygnałem, iż potencjalna interwencja jest blisko. Niemniej jak zwykle „diabeł tkwi w szczegółach".
Jeszcze w piątek przedstawiciele hiszpańskiego rządu mieli powiedzieć, iż „potrzebują więcej szczegółów nt. warunków i kalendarza działań potencjalnego bailoutu", co w niedzielę powtórzył minister finansów Luis de Guindos. Innymi słowy to czysta dyplomacja, chodzi o to, aby ugrać dla siebie jak najlepszą pozycję „na wejściu" – Guindos dodał, iż rząd zabezpieczył już 70 proc. potrzeb pożyczkowych na 2012 r., tym samym w sierpniu nie są planowane żadne emisje obligacji na rynku pierwotnym – co teoretycznie daje więcej możliwości na „dyplomatyczne przepychanki". To jednak kłóci się z oczekiwaniami rynku. Druga sprawa to niemiecki opór w kwestii „planu Draghiego", który ostatnio nie wykluczył zupełnie możliwości w której Europejski Bank Centralny mógłby interweniować na rynku długu. Dzisiaj przedstawiciel koalicyjnej CDU (Volker Kauder) stwierdził, iż szef Bundesbanku (Jens Weidmann) ma wsparcie ze strony polityków. W podobnie krytycznym dla ECB tonie wypowiedział się w weekend szef niemieckiego MSZ. To trochę zmienia optykę patrzenia na pewne sprawy – do tej pory inwestorzy liczyli, iż Draghi ma ciche wsparcie ze strony kanclerz Merkel, co po części było nieco naiwne. Niemiecki opór nie oznacza jednak dużych komplikacji, chyba, że Berlinowi uda się znaleźć sprzymierzeńców. Na razie wygląda na to, że nawet Holendrzy i Finowie byliby w stanie bardziej zgodzić się z argumentacją szefa ECB, no ale dyplomacja bywa zmienna...