Ostatnie wypowiedzi Mario Draghiego, szefa Europejskiego Banku Centralnego (EBC), przekonały inwestorów, że nie mają, co liczyć na obniżki stóp, dlatego atrakcyjność inwestycyjna euro wzrosła, a na tym tle stracił frank szwajcarski. Odwrót od bezpiecznych aktywów obserwujemy również na polskim rynku długu, gdzie początek roku przynosi nam zauważalną korektę. Rentowność 10-letnich obligacji, która jeszcze 28 grudnia ub.r. testowała historyczne minimum na poziomie 3,683%, w piątek wzrosła do 4,057%. Wprawdzie poniedziałek przyniósł lekkie odreagowanie tej tendencji i rentowność ponownie kształtuje się poniżej 4%, jednak wzrostowa korekta tak długiego trendu spadkowego może ulec kontynuacji.
Kalendarz makroekonomiczny nie obfitował w istotne publikacje, poza porannymi wynikami dla produkcji przemysłowej w strefie euro, która wyniosła w listopadzie -0,3 proc. m/m względem oczekiwanych 0,1 proc. m/m. Niemniej, nie miało to wielkiego wpływu na notowania wspólnej waluty względem amerykańskiego dolara. W poniedziałek Komisja Europejska wyraziła zadowolenie z uchwalenia przez grecki parlament reformy podatkowej oraz podwyżki cen energii elektrycznej, co jest jednym z warunków otrzymania przez ten zadłużony kraj kolejnej raty międzynarodowej pomocy finansowej. Reformy te są częścią przyjętego w listopadzie zeszłego roku pakietu oszczędnościowego o wartości 13,5 mld euro, który był konieczny, by zagrożona bankructwem Grecja mogła otrzymać kolejną część pomocy finansowej od UE i MFW. Następne spotkanie eurogrupy poświęcone m.in. kontynuacji pomocy dla Grecji ma odbyć się 21 stycznia.
Z kolei w Stanach, Prezydent Barack Obama wezwał Republikanów w Kongresie, aby nie blokowali limitu zadłużenia. Wskutek stałego wzrostu deficytu i długu publicznego USA zbliżają się ponownie do ustawowego limitu zadłużenia. Jeżeli nie zostanie on podniesiony, rząd nie będzie mógł zaciągać dalszych pożyczek, potrzebnych na pokrywanie bieżących wydatków, jak np. wypłata emerytur federalnych.
EUR/USD
Ważna strefa oporu w obszarze 1,3400 skutecznie zablokowała ruch aprecjacyjny pary walutowej. Tą słabość może wykorzystać podaż, która będzie chciała byki z tronu. Sprawa jednak nie będzie taka łatwa, bowiem stronę popytową chroni strefa wsparcia 1,3300. Dopóki rynek znajduje się nad tym poziomem, dopóty możemy oczekiwać kolejnych maksimów.
GBP/USD
Niepokojąco zachowywał się w poniedziałek kurs „kabla". Głęboka zniżka notowań ściągnęła kurs pary walutowej do 1,6030. Zdecydowanie lepsza dla byków okazała się druga połowa sesji, gdzie pałeczkę znów przejął popyt. Uważam, że wczorajsza fala spadkowa miała charakter przejściowy i do gry znów powrócą kupujący brytyjską walutę. Z tego względu, w najbliższych godzinach handlu można spodziewać się wzrostu notowań w kierunku 1,6180.