Amari dodał też, iż jen skorygował się w ostatnim czasie do poziomów zgodnych „z fundamentami". To sygnał, iż japońskie władze zaczynają oficjalnie zmieniać retorykę. Można się domyślać duży wpływ ma w tym nieformalna presja społeczności międzynarodowej obawiającej się ryzyka zainicjowania tzw. wojny walutowej. Poza jenem dzisiaj warto będzie też obserwować franka, którego osłabienie można wiązać z potencjalnymi plotkami dotyczącymi działań Narodowego Banku Szwajcarii, ale i też dolara. Gołębia retoryka szefa FED podczas wczorajszego wystąpienia na Uniwersytecie w Michigan okazała się niewystarczająca do tego, aby wyprowadzić EUR/USD na nowe szczyty.
Inwestorzy na rynku jena, czekali na przysłowiowy impuls, który rozpocznie tzw. pokrywanie krótkich pozycji. O ile obawy dotyczące zbyt szybkiej deprecjacji japońskiej waluty pojawiły się już tydzień temu, to były to nieoficjalne wypowiedzi w amerykańskiej prasie (Wall Street Journal). Słowa ministra Amari są pierwszym, oficjalnym sygnałem zmiany retoryki rządu premiera Abe – pytanie, czy będzie ona teraz podtrzymywana. W kalendarzu japońskich danych kluczowe staje się w najbliższym czasie posiedzenie Banku Japonii w dniu 22 stycznia. Wczoraj szef BOJ stwierdził, iż polityka luzowania ilościowego (QE) jest właściwa w obecnej sytuacji, kiedy gospodarka słabnie i będzie ona kontynuowana. Czy to zapowiada decyzję o zwiększeniu programu, tak jak na to liczy część uczestników rynku? Trudno powiedzieć, ale liczmy się z tym, że na 2-3 dni przed posiedzeniem BOJ, jen może znów zacząć tracić.
Niemniej w krótkim okresie rozpoczęty w nocy ruch na umocnienie jena może być kontynuowany. Warto zwrócić uwagę na parę EUR/JPY, która ma dodatkowe „wsparcie" w postaci słabnącego euro względem głównych walut. W efekcie impuls spadkowy może zaprowadzić nas nawet w okolice mocnego wsparcia na 116,00 (perspektywa dwóch dni).
Wykres dzienny EUR/JPY
Szef FED przemawiając wczoraj na Uniwersytecie w Michigan dał się ponownie poznać jako zdeklarowany „gołąb". Powtórzył, iż pomimo ostatnich sygnałów poprawy w gospodarce, sytuacja nadal pozostaje niezadowalająca i FED będzie kontynuował dotychczasową politykę QE i niskich stóp procentowych. Teoretycznie, zatem rozwiał obawy, jakie pojawiły się przy okazji zapisków z grudniowego posiedzenia FED, ale prawda jest też taka, iż wiele będzie zależeć od publikowanych w najbliższym czasie danych makroekonomicznych, a powtórki dyskusji podobnych jak ta w grudniu, nie można w najbliższych miesiącach zupełnie wykluczyć. Bernanke odniósł się też do problemu klifu fiskalnego przestrzegając przed skutkami podniesienia tzw. limitu zadłużenia – chociaż sylwestrowy kompromis podatkowy określił jako „dobry start".