Zmiana polityczna i naciski nowego premiera na bank centralny przekonały inwestorów, iż trend na rynku jena może odwrócić się na dobre. Podczas wtorkowej sesji azjatyckiej zapadnie decyzja Banku, która może mieć istotny wpływ nie tylko na rynek jena. W drugiej części tygodnia inwestorzy koncentrować się będą na wynikach spółek technologicznych, które mogą przesądzić o koniunkturze na Wall Street w kolejnych tygodniach. W tle słabnący złoty, który reaguje na fatalne dane z polskiej gospodarki. Dziś w USA dzień wolny – prezydent Obama zostanie zaprzysiężony na drugą kadencję.
USDJPY, EURJPY – BoJ podniesie cel inflacyjny
To już co prawda drugie posiedzenie BoJ od wyborów w Japonii, ale to tym razem ma dojść do kluczowych rozstrzygnięć. Oczekuje się, iż Bank nie tylko po raz kolejny zwiększy pulę programu skupu aktywów, ale zdecyduje się na podniesienie celu inflacyjnego z 1 do 2%. Nie jest też tajemnicą, iż Bank i rząd szykują wspólny komunikat po posiedzeniu. To jednak jest już w cenach – od połowy listopada jen stracił względem euro 20%. Kluczowe będą dwie kwestie: 1) czy Bank wyznaczy sobie termin zrealizowania celu inflacyjnego oraz 2) czy zamiast powiększać program skupu aktywów regularnie o 10 bln JPY zdecyduje się na nieograniczony skup. Ta pierwsza możliwość jest bardzo mało prawdopodobna, druga teoretycznie wchodzi w grę.
Jakkolwiek w nocy w Japonii dojdzie do istotnego poluzowania polityki monetarnej, nie musi to automatycznie oznaczać osłabienia jena. Warto przypomnieć jak rynek zachowywał się w momencie, gdy Fed ogłaszał QE2 i QE3. Dolar tracił wyraźnie na kilka tygodni przed decyzją (która podobnie jak teraz była powszechnie oczekiwana), tracił też zaraz po decyzji, ale w ciągu 24 godzin rozpoczynała się kilkutygodniowa korekta. Podobnie może być tym razem, szczególnie jeśli BoJ nie zdecyduje się na punkty 1 i 2. Gdyby zdecydował się na pkt. 2, osłabienie jena po decyzji może być znaczne, ale korekta i tak powinna nadejść w ciągu kilku dni.
Fatalny koniec roku w polskiej gospodarce
O ile rok 2012 przyniósł spowolnienie w polskiej gospodarce, o tyle grudzień był jego fatalnym podsumowaniem. Wiadomo było, iż dane za ten miesiąc będą słabe, gdyż ze względu na umiejscowienie Świąt w kalendarzu dni roboczych było mniej niż zazwyczaj. Dlatego też konsensus rynkowy, jak i nasza prognoza zakładały, iż produkcja będzie 6-7% niższa niż w grudniu 2011 roku. Była aż o 10,6% niższa – na efekt kalendarza nałożyło się kolejne silne hamowanie aktywności. Dane z rynku pracy potwierdziły, iż nie może być mowy o przypadku. Grudzień był piątym kolejnym miesiącem (po wyeliminowaniu czynników sezonowych) spadku zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw, a co więcej spadek ten jest coraz silniejszy.
Do tej pory dane krajowe miały niewielki wpływ na złotego, czy GPW. Teraz jednak ryzyko korekty na rynkach globalnych rośnie. Jeśli taka rzeczywiście zmaterializuje się, polskie dane będą dodatkowym argumentem za przeceną polskich aktywów.