Oddalają perspektywę pierwszej podwyżki stóp procentowych przez Fed, a dodatkowo podnoszą obawy o kondycję globalnej gospodarki. Wszystkie punkty, by obudzić awersję do ryzyka, zostały odhaczone, a jednak po wstępnej gwałtownej reakcji rynki przeszły w tryb zawieszenia.
We wrześniu w sektorze pozarolniczym przybyło 142 tys. miejsc pracy przy prognozie 200 tys. Dodatkowo dane za poprzednie dwa miesiące zrewidowano w dół łącznie o 59 tys. Dynamika płac zwolniła z 2,4 proc. r/r do 2,2 proc. Mniej pracujących oznacza mniejszą konsumpcję i hamulec dla ożywienia gospodarczego. Jeśli gospodarka zacznie zwalniać, zanim Fed wyciągnie się z ultra ekspansywnej polityki monetarnej, to bardzo zła wiadomość, gdyż Fed nie jest teraz gotowy na oferowanie wsparcia w postaci nowego łagodzenia. Ale to najczarniejszy scenariusz, który nie jest jeszcze przesądzony. Obawy o stan gospodarki USA mieliśmy na początku roku, kiedy dane były obciążone wpływem złych warunków atmosferycznych. Teraz efekt sezonowości może podobnie uderzać w dane, ale przekonamy się o tym dopiero przy kolejnych publikacjach NFP. W międzyczasie oczekiwania na październikowa podwyżkę stóp procentowych wyparowały, a i grudniowy termin stoi teraz pod dużym znakiem zapytania.
Jednak dla rynków finansowych nie jest to jednoznaczny sygnał. W ciągu ostatnich miesięcy dla rynków perspektywa podwyżki potrafiła być zarówno pozytywnym, jak i negatywnym impulsem. Pozytywnym, bo oznacza siłę gospodarki USA; negatywnym, bo skutkuje odpływem kapitału z rynków wschodzących i (z założenia) powinno osłabiać rynek akcji. Z czasem przestano przejmować się samą podwyżką, a istotne stało się tempo podwyżek – jeśli będzie powolne, rynki jakoś przełkną ta gorzką pigułkę. Mimo to „gołębia pauza" Fed we wrześniu pogorszyła nastroje, gdyż podsyciła obawy o słabnięcie globalnego ożywienia (głównie Chiny), co nie jest dobrym sygnałem dla ryzykownych aktywów. Ale już brak rychłej normalizacji Fed już tak. Który czynnik jest silniejszy i w rezultacie który kierunek dla ryzykownych aktywów wygra? To jest obecnie największa zagadka dla rynku i dlatego niewykluczone, że po weekendzie okaże się, że skoro nie wiadomo co dalej, równie dobrze inwestorzy mogą się zachowywać, jakby nic się nie stało.
Przyszły tydzień: protokół FOMC, RBA, BoJ, BoE
W przyszłym tygodniu danych z USA jak na lekarstwo. Wyróżnia się tylko ISM dla usług (pon) i bilans handlu zagranicznego za sierpień (wt). ISM jest obciążony ryzykiem rozczarowania, jak odpowiednik z przemysłu, ale teraz dla nikogo nie będzie to niespodzianka. Dane z handlu będą ważyć na prognozach PKB za III kwartał i tutaj reakcja USD może być największa. Reszta to pozycje drugo- i trzeciorzędne z marginalnym wpływem na FX. Za to z Fed otrzymamy minutki z wrześniowego posiedzenia, gdzie pytaniem jest, jak duże są szanse na podwyżkę i jak bardzo Fed obawia się Chin i niestabilności rynków finansowych? Otrzymamy też sporo wystąpień osób z Fed: George (wt), Williams (wt, czw), Kocherlakota (czw), Bullard (czw), Lockhart (pt) i Evans (pt).
Po weekendzie startuje sezon wyników kwartalnych spółek z Wall Street, co biorąc pod uwagę ostatnie zapatrzenie FX na rynek akcji, może mieć istotny wpływ.