Stanley Fischer to numer dwa w FED, stąd też jego słowa są zwyczajowo śledzone z większą uwagą, niż pozostałych przedstawicieli tego gremium. Wymowa jego niedzielnej wypowiedzi w Aspen w Colorado bardziej przypominała to, co w ubiegłym tygodniu usłyszeliśmy ze strony Williama Dudley'a, który jest stałym członkiem FOMC, gdyż szefuje nowojorskiemu oddziałowi FED. Jesteśmy blisko celów banku centralnego, stąd też mamy legitymizację do podwyżki stóp w tym roku – nie było mowy o wrześniu, ale już szanse na taki ruch w grudniu wyraźnie rosną. Warto jednak zwrócić uwagę na to, że Fischer narzeka na mierny wzrost gospodarczy, który ma miejsce teraz i spadek wydajności pracy – także FED raczej będzie mocno polegał na danych makro w najbliższych miesiącach w kontekście ewentualnego zacieśnienia w końcu roku.
Na kilka dni przed wystąpieniem Janet Yellen w Jackson Hole (planowane jest na piątek po południu), słowa Fischera mocno namieszały w oczekiwaniach rynku. W efekcie wydaje się, że szefowej FED trudno będzie zignorować opinie swoich kolegów z zarządu FED (Dudley'a i Fischer'a) i nie wykluczone, że z jej ust również padną słowa o tym, że „jesteśmy blisko celów", co uzasadniałoby zacieśnienie polityki jeszcze w tym roku. Niemniej wciąż wiele będzie zależeć od przyszłych danych makro. Wątpliwe jest też to, aby FED zdecydował się podnieść stopy przed wyborami prezydenckimi na początku listopada.
Perspektywa kontynuacji spadków amerykańskiej waluty zaczyna się na jakiś czas oddalać – niewykluczone, że powrócą one dopiero w sytuacji publikacji słabszych danych makro z USA na początku września. Na wykresie koszyka BOSSA USD widać, że obrona wsparcia, jakim jest linia trendu wzrostowego oparta o minima z maja i czerwca b.r. (obecnie przy 79,30 pkt.), okazała się skuteczna. To teoretycznie daje przestrzeń do odreagowania w okolice 80,0 pkt.
Wykres tygodniowy BOSSA USD
Najbardziej namacalnym przykładem jak wypowiedzi przedstawicieli banków centralnych mogą wpływać na zachowanie się kursów walut, jest dzisiaj USD/JPY. W grupie G-10 dolar najbardziej zyskuje właśnie w tej relacji, co jest prostym przełożeniem słów wspomnianego już Stanley'a Fischer'a z FED, a także Haruhiko Kurody z Banku Japonii. Pytanie na ile wypowiedź szefa BOJ była podyktowana sytuacją na rynku JPY, która prędzej czy później wymusiłaby ostrą dyskusję nt. konieczności fizycznej interwencji, ale tymi słowami Kuroda dał mocny pretekst do wzrostu spekulacji, co do wrześniowego posunięcia BOJ. Efekt? Prawdopodobieństwo wyraźnego złamania okolic 100,00 jenów za dolara zdaje się na jakiś czas oddalać, chociaż według analizy technicznej dopiero złamanie oporu przy 103,38, wyraźnie zmniejsza takie ryzyko.
Wykres tygodniowy USD/JPY