Dojście po poziomu 3 proc. może zająć ponad 2 lata – to może być najbardziej płaska ścieżka podwyżek stóp w historii. Niemniej lepiej podnosić stopy wcześniej, niż zbyt późno. Inflacja powinna osiągnąć cel na poziomie 2 proc. w ciągu roku, do dwóch. Chociaż zdaniem Williamsa teraz jest dobry czas na analizę, czy rozważyć podniesienie celu inflacyjnego w górę. Japonia: Zdaniem premiera Abe zakupy zagranicznych obligacji przez Bank Japonii nie powinny być brane pod uwagę, jako element interwencji w celu ograniczenia aprecjacji jena (aby kupić zagraniczne papiery BOJ musiałby wymienić JPY na inne waluty). Z kolei zdaniem byłego członka BOJ (odszedł w maju b.r), Kazuo Momma szanse na poluzowanie polityki 21 września mogą być niewielkie, gdyż sytuacja makroekonomiczna nie jest aż tak zła. Momma zwrócił uwagę, że poniedziałkowa wypowiedź prezesa Kurody, że każde kolejne poluzowanie polityki generuje pewne koszty, może zwiastować zmianę podejścia w banku centralnym. Z kolei o tym, że BOJ może być trudno wypracować konsensus odnośnie dalszego poluzowania polityki, spekuluje też agencja Sankei Australia: Dynamika PKB w II kwartale wyniosła 0,5 proc. k/k i 3,3 proc. r/r (szacowano 0,6 proc. k/k i 3,3 proc. r/r). Dane za I kwartał zrewidowano do 1,0 proc. k/k z 1,1 proc. r/r i 3,0 proc. r/r z 3,1 proc. r/r. Szwecja: Riksbank nie zmienił stóp na dzisiejszym posiedzeniu (repo -0,5 proc.), utrzymano też skalę programu QE. W komunikacie przyznano, że bank jest gotów na dalsze działania zmierzające do poluzowania polityki, ale jednocześnie dodano, że pierwsza podwyżka stóp może mieć miejsce już w II połowie 2017 r. – chociaż proces potencjalnego zacieśnienia będzie raczej stopniowy (do 0,5 proc. w 2019 r.). W górę podniesiono prognozę inflacji bazowej na 2017 r. – do 1,9 proc. z 1,8 proc. Wielka Brytania: Produkcja przemysłowa w lipcu wzrosła o 0,1 proc. m/m i 2,1 proc. r/r (oczekiwano -0,2 proc. m/m i 1,9 proc. r/r). Dane za czerwiec zostały zrewidowane do 0,0 proc. m/m i 1,4 proc. r/r z 0,1 proc. m/m i 1,6 proc. r/r. Niemniej już dane nt. dynamiki przetwórstwa wyraźnie rozczarowały – spadek w lipcu przyspieszył do -0,9 proc. m/m, a w relacji rocznej mamy odbicie o 0,8 proc., zamiast oczekiwanych 1,7 proc. r/r. W opinii ONS (urzędu statystycznego) nie ma dowodów na to, że spadek funta będący wynikiem czerwcowego referendum przyniósł dodatkowe korzyści.
Naszym zdaniem: Słabe dane nt. indeksu ISM dla usług, jakie poznaliśmy wczoraj o godz. 16:00 dały pretekst do wyprzedaży dolara, która później wyhamowała. Bo o ile szanse na podwyżkę stóp przez FED już 21 września jeszcze bardziej się obniżyły (do 15 proc. według modelu CME FED Watch), to grudzień nie został jeszcze zupełnie przekreślony (chociaż spadliśmy poniżej 50 proc. do 45,7 proc.). Sytuację nieco poprawił John Williams twierdząc, że każde posiedzenie FED w najbliższych miesiącach może być tym decyzyjnym, ale nawet on potwierdził to, że wiele będzie zależeć od bieżących danych. Innymi słowy, Williams znów bardziej teoretyzuje, gdyż w jego słowach możemy też znaleźć wezwanie do rozważenia podniesienia celu inflacyjnego, o czym wspominał już wcześniej. Reasumując, obrona dolara przed spadkami w kolejnych tygodniach może nie być tak łatwa. Zwłaszcza, że amerykańskiej walucie może, choć nie musi, ciążyć niepewność związana z wyborami prezydenckimi w pierwszych dniach listopada – zwłaszcza, gdyby różnica w sondażach pomiędzy Clinton, a Trumpem zaczęła maleć... W krótkim terminie odreagowanie dolara, które obserwujemy teraz jest uzasadnione. W kalendarzu mamy dzisiaj wieczorem publikację Beżowej Księgi, czyli okresowego raportu FED nt. sytuacji gospodarczej w poszczególnych dystryktach, a jej wymowa nie powinna być negatywna. Dodatkowo pojawiło się szereg informacji mogących mieć wpływ na zachowanie się drugiej waluty w parze z USD. Efekt? Linia trendu wzrostowego na BOSSA USD przy 79,55 pkt. jakoś się broni, choć została naruszona (79,40 pkt.), a tygodniowy wskaźnik MACD wygląda nieciekawie...
Ciekawe informacje płyną z Japonii – na dwa tygodnie przed posiedzeniem Banku Japonii rynek zaczyna tracić wiarę w to, że jego wynik będzie satysfakcjonujący. Co gorsza, nie chodzi tu o skalę działań BOJ, a to, czy w ogóle zostanie podjęta decyzja o dodatkowym luzowaniu. Efekt? Jen szybko niweluje wcześniejsze osłabienie. Dobrze to widać na wykresie USD/JPY, gdzie doszło do zakrycia całej białej świecy z poprzedniego tygodnia, a także połamania wsparcia przy 102,80-103,00. To sygnał, że w perspektywie kolejnych tygodni rośnie ryzyko naruszenia dołka z czerwca przy 99,02. Ważnym czynnikiem dla JPY mogą okazać się zbliżające się wybory prezydenckie USA. Zmniejszenie przewagi Clinton nad Trumpem w sondażach, mogłoby nasilić globalną awersję do ryzyka, gdyż pojawiłaby się niepewność związana z perspektywami dla największej gospodarki na świecie (pomysły Trumpa uznawane są za nazbyt ryzykowne).
Ciekawa sytuacja ma miejsce na AUD/USD. Dane nt. PKB w II kwartale nie do końca sprostały rynkowym oczekiwaniom i dolar australijski tanieje dzisiaj na szerokim rynku. W efekcie rejon górnego ograniczenia 3-letniego kanału spadkowego nie został wyraźnie naruszony. Przed nami dane z Chin (jutro bilans handlowy, pojutrze inflacja, a w poniedziałek produkcja przemysłowa, sprzedaż detaliczna, inwestycje w aglomeracjach i nowe kredyty), które mogą zaważyć na notowaniach AUD.
Nadal świetnie zachowuje się NZD/USD, który jeszcze wczoraj wieczorem połamał ważne opory wybijając się na nowe tegoroczne maksimum powyżej 0,7379 (szczyt z 26 sierpnia b.r.). Teraz pozostaje tylko czekać na ewentualne komentarze ze strony tamtejszych oficjeli nt. zbyt wysokiego kursu NZD, które mogą dać pretekst do cofnięcia się w okolice 0,7390.