Przeceny nabrały rozpędu po posiedzeniu Europejskiego Banku Centralnego. Mario Draghi starał się zarazić inwestorów optymizmem co do stanu europejskiej gospodarki. Stwierdził nawet, że EBC nie musi nic więcej robić, że nie ma takiej potrzeby, a z wypowiedzi dało się odczuć, że wiele więcej po prostu już zrobić nie może. Ale jak można w to uwierzyć, skoro podczas tej samej konferencji obniżył przyszłoroczne oczekiwania dotyczące wzrostu gospodarczego i inflacji, a także zasugerował, że rządy powinny użyć narzędzi polityki fiskalnej, by wzrost europejskiej gospodarki pobudzić. Komu więc ufać?

Bankierzy centralni coraz częściej wypowiadają się, jakby chcieli „zaklinać rzeczywistość". Doskonałym tego przykładem jest Fed.

Od początku wakacji słyszymy coraz to bardziej jastrzębie wypowiedzi członków FOMC: gospodarka ma się świetnie, rynek pracy jest w stanie pełnego zatrudnienia. A tymczasem dane sprawiają, że inwestorzy coraz mniej w to wierzą.

Prawdopodobieństwo podwyżki wrześniowej implikowane z wycen kontraktów terminowych na stopy procentowe wynosi zaledwie 20 proc. Czy to oznacza, że w najbliższą środę Janet Yellen nas zaskoczy? Raczej nie, podwyżki bym się nie spodziewał. Ale dalszego wmawiania nam, jak jest pięknie – już tak.