W przypadku europejskich parkietów wzrosty są obserwowane praktycznie nieprzerwanie od początku grudnia i fiaska włoskiego referendum konstytucyjnego. Od tego czasu niemiecki DAX urósł już o 1000 pkt., czyli niemalże 10%. W przypadku giełdy amerykańskiej grudniowa hossa nie jest już tak imponująca, niemniej jednak tam znajduje się ona w zdecydowanie bardzie zaawansowanej fazie, gdzie i niecałe 5% wzrostów w okresie dwóch tygodni jest bardzo dobrym rezultatem. Pomijając już perspektywę korekty i możliwą realizację zysków po ostatnich wzrostach, wydaje się, że również i w 2017 roku relatywnie lepiej powinny się zachowywać indeksy europejskiej, co ma związek z kilkoma elementami. Po pierwsze, polityka monetarna w USA najprawdopodobniej będzie o wiele bardziej restrykcyjna, podczas gdy ta kreowana przez Europejski Bank Centralny będzie w zdecydowanie większym stopniu akomodacyjna. Po drugie, mało prawdopodobnym scenariuszem jest dalsza eskalacja problemów niemieckiego sektora bankowego, co powinno znajdować szerokie odzwierciedlenie na rynku akcyjnym, szczególne, że do historycznych szczytów w przypadku niemieckiej giełdy brakuje jeszcze kolejnego 1000 pkt., podczas gdy indeksy za oceanem biją kolejne rekordy. Największym zagrożeniem dla europejskiego rynku akcyjnego jest w tym momencie wynik zaplanowanych wyborów na 2017 rok w Niemczech czy Francji. Patrząc jednak na rozstrzygnięcie tych z Wielkiej Brytanii czy USA z 2016 roku i późniejszą reakcję rynkową, nie muszą one wcale zaciążyć na notowaniach aktywów uważanych za bardziej ryzykowne.

Dziś decyzję na temat parametrów polityki monetarnej będzie podejmował Bank Szwecji, wobec którego rynek oczekuje wydłużenia programu skupu aktywów po tym jak dokonał tego EBC. Czynnikiem niepewności pozostaje jednak jego skala oraz horyzont, zatem od tych elementów zależeć będzie reakcja rynkowa korony szwedzkiej. Po za tym kalendarium makroekonomiczne jest dość ubogie. Po południu zostaną opublikowane dane na temat sprzedaży domów na rynku wtórnym w USA oraz te dotyczące zapasów paliw w USA. Wczorajszy raport API wskazał na ich spadek o przeszło 4 mln baryłek, co było pozytywnym czynnikiem dla notowań ropy. Jeśli w dzisiejszych oficjalnych danych zobaczymy również spadek zapasów notowania WTI mają szanse podążyć w kierunku 54 USD za baryłkę.

O poranku na rynku walutowym dolar oddaje całość wczorajszych zwyżek, a notowania EURUSD znajdują się powyżej poziomu 1.04. Złoty natomiast na fali dość dobrego sentymentu do walut regionu próbuje przebić się przez wsparcia na poziomie 4.40 w przypadku pary EURPLN.

Rafał Sadoch, Zespół mForex, Dom Maklerski mBanku S.A