Inwestorzy rzucili się na akcje, doprowadzając najpierw do przełamania lokalnych szczytów z maja i początku sierpnia, a następnie wypychając WIG20 na najwyższe poziomy od dwóch lat, szeroki WIG zaś na poziomy nieoglądane od jesieni 2007 r. Ten atak giełdowych byków mógł zaskakiwać w kontekście pogorszenia nastrojów na największych parkietach. Dość rzadko się zdarza, że GPW szybuje w górę, gdy jednocześnie klimat inwestycyjny na rynkach globalnych się pogarsza. A pogorszył się. Indeksy we Frankfurcie i Paryżu osuwają się pod ciężarem drogiego euro, co ostatecznie obniży zyski tamtejszych eksporterów, wpływając negatywnie na całą gospodarkę. Piętno na Wall Street odciska zaś amerykańska polityka. I będzie odciskać jeszcze długo, gdyż atmosfera wokół prezydenta Trumpa będzie się zagęszczać.
Ożywienie w Warszawie nie dziwi już jednak, gdy zestawimy je z zachowaniem innych giełd rynków wschodzących czy z sytuacją na rynku surowcowym. Doskonałą tego ilustracją jest węgierski BUX, który rośnie piąty kolejny miesiąc, systematycznie poprawiając rekord wszech czasów. Ostatnie dziesięć sesji zamknął wzrostem o 3,3 proc. Jeszcze lepiej poradził sobie rosyjski RTS, rosnąc o 3,5 proc. Innym przykładem są najwyższe od trzech lat ceny miedzi.
Rynkom wschodzącym niewątpliwie sprzyja utrzymująca się niewielka presja inflacyjna, oddalająca się perspektywa kolejnej podwyżki stóp w USA, a także opieszałość EBC w normalizacji polityki monetarnej, pomimo najlepszej od lat kondycji europejskiej gospodarki.
Zeszłotygodniowy atak byków zmienił układ sił na GPW. Przynajmniej w odniesieniu do największych i najbardziej płynnych spółek, które znalazły się w kręgu zainteresowania inwestorów. Wybicie WIG20 powyżej szczytów z maja i sierpnia zwiększa prawdopodobieństwo ruchu do 2618,1–2634,2 pkt – poziomów oporów wyznaczonych w 2012 i 2013 r., z szansą na ich pokonanie. Znacznie bardziej spektakularny ruch może być udziałem WIG. Po ostatnich zwyżkach w jego zasięgu znalazł się poziom 67 772,9 pkt., czyli rekord wszech czasów z lipca 2007 r. Jego osiągnięcie realne jest we wrześniu. Historia kilku podobnych rajdów na GPW pokazuje bowiem, że są dynamiczne, ale relatywnie krótkie. Dlatego jeżeli rekord nie padnie w przyszłym miesiącu, to być może trzeba będzie na niego zaczekać nawet do przyszłego roku. I to tylko wtedy, gdy hossa na rynkach globalnych definitywnie się nie zakończy.