Można je robić na wielu płaszczyznach, ale jedną z kluczowych miar wydaje się stopa partycypacji pracowników. Na chwilę obecną jeszcze nie sposób dokładnie określić, ile ostatecznie ona wyniesie. Z napływających informacji można jednak wywnioskować, że będzie ona zróżnicowana i uzależniona od branży, w jakiej działa firma, nastawienia do programu pracodawcy, ale także od samych pracowników. Dodać warto, że w wielu przypadkach wpłaty do programu jeszcze nie są odliczane od wynagrodzeń. Tym samym można zakładać, że w kolejnych miesiącach część pracowników z programu jeszcze wystąpi. Doświadczenie podobnych programów sugeruje jednak, że później partycypacja powinna zacząć rosnąć. Będzie to wynikać z dyskusji pomiędzy pracownikami w firmach, gdzie osoby uczestniczące w PPK pochwalą się odłożonymi dodatkowymi środkami, których osoby pozostające poza programem będą pozbawione. Trudno bowiem sobie wyobrazić, że grupa osób początkowo niechętna programowi będzie samodzielnie systematycznie odkładała część swojego wynagrodzenia. Z definitywnym określeniem partycypacji w pierwszej fazie programu trzeba się więc jeszcze trochę wstrzymać. Już na obecnym etapie można jednak powiedzieć, że główną bolączką startującego programu nie jest jego konstrukcja czy niewystarczające zarobki Polaków, ale brak zaufania. Konstrukcja programu jest dość powszechnie zachwalana przez zewnętrznych obserwatorów i została doceniona w raporcie Melbourne Mercer Global Pension Index. Po wprowadzeniu PPK Polska awansowała bowiem na 21. miejsce w globalnym rankingu systemów emerytalnych, wyprzedzając m.in. Hiszpanię, Austrię, Włochy i Koreę Południową. Problemem nie wydaje się także poziom zarobków, na co wskazuje ostatnie badanie budżetu gospodarstw domowych wykonywane przez GUS. Z badania wynika, że Polacy są coraz zamożniejsi i zaczyna ich być stać na oszczędzanie. Będąc precyzyjnym, w wartościach nominalnych chodzi o kwotę 506 zł miesięcznie na osobę, co z nawiązką wystarczy na wpłatę do programu. Niższa od zakładanej początkowa partycypacja będzie wynikała więc w przeważającej większości przypadków z braku zaufania do startującego programu. Niestety, ten element jest jednocześnie najtrudniejszy do szybkiej poprawy. Można mieć tylko nadzieję, że zaufanie stopniowo będzie odbudowywane. Konstrukcja programu z pewnością na to pozwala.