Na początku przypomnijmy, że w poniedziałek amerykański prezydent zarzucił Argentynie i Brazylii sztuczną dewaluację swoich walut, w konsekwencji administracja Białego Domu ma w najbliższym czasie dążyć do nałożenia taryf celnych na import stali i aluminium z tych państw.

W tym momencie warto się nieco zastanowić nad zasadnością powyższego zarzutu. Nawet średnio zorientowana w temacie osoba jest w stanie skojarzyć, że Argentyna znajduje się w kryzysie walutowym i ostatnią rzeczą, której chciałaby na ten moment, jest dewaluacja waluty. W przypadku Brazylii sytuacja prezentuje się wprawdzie stabilniej, niemniej jednak władze tego państwa również muszą zachowywać czujność. Nie jest zatem tajemnicą, że w tle poniedziałkowej decyzji znajdują się głównie aspekty polityczne oraz kampania przed wyborami prezydenckimi w USA. Odstawmy jednak ten temat na bok, a skupmy się na Argentynie i Brazylii.

Przypomnijmy, że o pierwszym z wymienionych powyżej państw ponownie zrobiło się głośno w połowie sierpnia. W ciągu jednej sesji argentyński indeks Merval stracił w spektakularny sposób 38 proc. po tym, jak w prawyborach prezydenckich ukazała się wyraźna przewaga populisty, A. Fernandeza, który w październiku ostatecznie zwyciężył batalię wyborczą. W przypadku nowego prezydenta inwestorzy obawiają się głównie realizacji drogich obietnic wyborczych i w konsekwencji zaprzepaszczenia dotychczasowego trudu włożonego w wyprowadzenie Argentyny na prostą po kryzysie z 2018 r. Od sierpniowego krachu indeks Merval zdołał odrobić połowę spadku, jednak w tym samym czasie argentyńskie peso uległo deprecjacji o ok. 10 proc. Nie ulega zatem wątpliwości, że Argentyna dla inwestorów zagranicznych ponownie stała się mało atrakcyjnym miejscem, narażonym na ogromne wahania zarówno cen akcji, jak i kursu walutowego.

Jak prezentuje się sytuacja w Brazylii? Patrząc przez pryzmat indeksu Bovespa, trudno w to uwierzyć, ale jak na kluczową gospodarkę wschodzącą kraj ten zmaga się z anemicznym wzrostem gospodarczym, który w ostatnich latach z trudnością przekraczał 1 proc. Za tak słabymi wynikami kryją się przede wszystkim niska produktywność oraz wysokie bezrobocie. Jednak w Brazylii, w przeciwieństwie do Argentyny, mamy do czynienia z relatywnie niską inflacją, pozytywnym aspektem jest również niewielki deficyt na rachunku obrotów bieżących. Inwestorzy niezmiennie pokładają nadzieje w reformach probiznesowego prezydenta J. Bolsonaro, który w tym roku zabrał się do zmian w systemie emerytalnym, co jest istotnym krokiem w kierunku zmniejszania długu publicznego.

Wydaje się zatem, że w prostym porównaniu przedstawionym w tytule na ten moment zdecydowanie wygrywa Brazylia. ¶