Tąpnięcie notowań z końca lutego i z marca przybrało formę krachu, czego w miarę wiernym odzwierciedleniem jest etiuda c-moll op. 10 nr 12, nazywana Rewolucyjną, którą Fryderyk Chopin skomponował po upadku powstania listopadowego. W kontekście emocji inwestorów warto zaakcentować, że globalny indeks strachu, czyli VIX, osiągnął historycznie wysokie poziomy, choć jak dotąd nie pokonał maksimów z końca października 2008 r. Historyczny rekord został ustanowiony blisko ponad miesiąc po upadku banku Lehman Brothers, który nastąpił 15 września 2008 r. Przytoczone daty są o tyle istotne, o ile wieloletni dołek WIG20 ustanowił 17 lutego 2009 r., a amerykański S&P 500 – 9 marca 2009 r. Z historycznego punktu widzenia dołek można by ekstrapolować za trzy–cztery miesiące, czyli w okolicy czerwca–lipca 2020 r.
Miarą emocji na rynku kapitałowym jest zmienność. Przykładem są notowania USD (DXY), który w ostatnich tygodniach przełamywał blisko dwuletni trend wzrostowy – zarówno opory, jak i wsparcia. Podobne skrajne wahania dotyczą innych globalnych bezpiecznych przystani, czyli złota czy obligacji skarbowych. Wtórną przyczyną skokowego wzrostu zmienności jest walka inwestorów i spółek o płynność. Pogorszyły się wyniki inwestycyjne, stąd poszukiwania płynności, m.in. aby zaspokoić bezpieczeństwo finansowe na najbliższe miesiące.
Co ciekawe, jedną z ofiar poszukiwania płynności było złoto, które w niepewnych czasach jest zazwyczaj bezpieczną przystanią zyskującą na wycenie. W ostatnich tygodniach właśnie poszukiwanie płynnych aktywów do sprzedaży spowodowało wyraźny spadek jego notowań. Inna hipoteza zakłada, że strategia zrównoważonego ryzyka została właśnie silnie podważona, co skłoniło inwestorów do wyprzedaży.
To, co może dziwić inwestorów, to brak negatywnej reakcji, a nawet pozytywna reakcja amerykańskich indeksów giełdowych na historycznie rekordowe odczyty nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. O ile jeszcze dwa tygodnie temu rekord tygodniowej liczby wniosków wynosił 0,695 mln, o tyle ostatnie odczyty były na poziomie 3,3 oraz 6,6 mln, a S&P 500 rósł na czwartkowych sesjach. Ponadto to, co może dziwić, to relatywnie dobre odczyty nastrojów inwestorów indywidualnych zarówno w USA, jak i w Polsce w relacji do skali tąpnięcia. Powyższa rozbieżność czy też dywergencja jest zastanawiająca, w szczególności gdy spółki czy sektory walczą o płynność. ¶