Niezależnie od stojącego za nią uzasadnienia, zarówno tego, które przedstawił Powell (walka z obniżającymi się oczekiwaniami inflacyjnymi), jak i Neel Kashkari (brak reakcji CPI na poprawę na rynku pracy w ostatnich latach sugeruje, że istniejące wcześniej modele wzajemnej zależności tych dwóch zmiennych straciły rację bytu), dla rynku oznacza to w praktyce, że USA dołączą trwale do Japonii i Europy w klubie gospodarek rozwiniętych z permanentnie zerowymi stopami procentowymi, w których luzowanie i zacieśnianie polityki monetarnej odbywa się poprzez narzędzia niestandardowe. Zasadniczą różnicą jest jednak to, że na najważniejszym globalnym rynku w horyzoncie dwóch lat łatwo wyobrazić sobie wzrost inflacji powyżej celu, podczas gdy w strefie euro czy na Dalekim Wschodzie jest to bardzo trudne.

Z perspektywy inwestorów krótkoterminowo otwiera się droga do kontynuacji lub nawet przyspieszenia hossy amerykańskich spółek, niezależnie od tego, jak drogie są wskaźnikowo. Choć trudno zakładać, że po raz drugi wykonalne będzie oderwanie od rzeczywistości w takim stopniu, jak miało to miejsce na końcu bańki internetowej, pole do dalszych zwyżek istnieje.

Najważniejszą implikacją wydaje się jednak, że teraz, gdy dolar znalazł się na dwuletnich minimach, kontynuacja trendu spadkowego stała się opinią większości, o czym świadczą zarówno informacje o pierwszej od lat ujemnej pozycji netto funduszy hedgingowych, jak i świeże rekomendacje banków inwestycyjnych – Societe Generale ogłosiło właśnie prognozę EUR/USD na 1,25 na koniec przyszłego roku. Dla nas oznacza to bardzo poważne pogłębienie sensu przeważenia akcji i długu rynków wschodzących, a przede wszystkim złota, które po gwałtownej korekcie może niezwykle szybko przebić tegoroczne szczyty i znaleźć się w punkcie właściwym, by można było mówić już o perspektywie wieloletniej hossy. Nie zmieniają tego ostatnie dane, które sugerują, że kolejne kraje euro wchodzą w deflację. Jest to drugorzędne wobec zachowania cen na rynku amerykańskim, a prawdziwym testem będą dopiero liczby, które zobaczymy, gdy rozpocznie się globalne ożywienie w gospodarce.

Wskaźniki HICP z UE mają w naszej opinii jedynie taką implikację, że proste naśladownictwo strategii Fedu przez EBC wywoła marginalny efekt, a lokalne rynki akcji, z uwzględnieniem Polski, będą przez resztę roku zachowywały się w sposób, który widzieliśmy w sierpniu – wyraźnie słabiej niż reszta świata.