O skali wahań nastrojów mówi wtorkowa sesja, gdzie indeks Nasdaq momentami spadał powyżej 3 proc., by ostatecznie zakończyć dzień 0,5-proc. spadkiem. Najsłabiej wypadła czwartkowa sesja, gdzie spółki technologiczne, po dobrym początku dnia, oddały ponad 3,5 proc. zwyżek. Co ważne, ostatnie zachowanie rynków nie ma wiele wspólnego z pandemią – przynajmniej w USA sytuacja wydaje się uspokojona.

Kluczem są tym razem oczekiwania inflacyjne i zachowanie rynku amerykańskiego długu, gdzie od początku miesiąca widoczny jest wyraźny wzrost na długim końcu krzywej. Rentowności 10-latek przebiły niewidziany od roku poziom 1,5 proc., zbliżając się prognozowanej stopy dywidendy. Co więcej, kontrakty na roczną stopę procentową za 5 lat notowane były momentami w okolicach 2 proc. Pomijając kwestię wzrostu stopy dyskontowej do wyceny długoterminowych zysków spółek, tak wysokie zmiany w dochodowości głównych klas aktywów spowodowały wyraźną dezorientację uczestników rynku. Nadzieje są obecnie kierowane w stronę Fedu, który po uspokojeniu nastrojów w połowie tygodnia ponownie wywołany został do tablicy. Zwiększenie skali skupu wydaje się mało prawdopodobne, ale dalsze interwencje słowne czy drobne korekty w strukturze terminowej skupu mogą się wydarzyć.

Na ten moment możemy już mówić za oceanem o korekcie, co prawda na razie dość spokojnej. Nic nie wskazuje na to, żeby obserwowany w ostatnich dniach ruch miałby się drastycznie pogłębić. Widoczna jest za to dość duża nerwowość rynków, tożsama z zaawansowaną fazą hossy.

Patrząc na Stary Kontynent, w tym Polskę, te bliższe nam rynki mają swoje wyzwania. Tutaj przede wszystkim dalsze obawy wywołuje epidemia i dwa obozy, na które podzieliła się Europa. Pierwszy jak na razie wycisza skalę pandemii, zmniejszając ryzyko systemowe poprzez szczepionki. Można tu wymienić Wielką Brytanię i Półwysep Iberyjski. Na drugim biegunie są Czechy, gdzie sytuacja robi się poważna, jak również Niemcy, Francja i Polska. I tu niestety nastroje inwestorów mogą być popsute przez możliwe przedłużenie lub zaostrzenie trwających obecnie ograniczeń gospodarczych.

Patrząc na obecną sytuację, podchodziłbym do inwestycji z dużym spokojem. Ewentualne pogłębienie korekty wykorzystałbym przede wszystkim jako okazję kupna. Na bardziej znaczącą przecenę przyjdzie jeszcze czas, warto mieć jednak z tyłu głowy, że może to się wydarzyć jeszcze w tym roku. Na razie marzec zapowiada się równie ciekawie jak miniony miesiąc. ¶