Sytuacja jest o tyle nieprzyjemna, że w ostatnim czasie nasz kraj był na ostatnim miejscu w Europie pod względem liczby przeprowadzanych testów na obecność wirusa, a zarazem na pierwszym miejscu pod względem udziału testów z wynikiem pozytywnym, potwierdzającym zarażenie. To sugeruje, że oficjalnie podawane wyniki to wyłącznie wierzchołek góry lodowej i obecnie każda decyzja o zwiększeniu liczby testów paradoksalnie wywoła wrażenia narastania epidemii zupełnie niezależnie od jej rzeczywistej dynamiki.

W środę nasz kraj był na piątym miejscu na świecie pod względem liczby nowych potwierdzonych testem przypadków zarażenia (za USA, Brazylią, Francją i Indiami) oraz na czwartym miejscu na świecie pod względem liczby przypisanych Covid-19 ofiar śmiertelnych (za Brazylią, USA i Włochami). Biorąc pod uwagę nieproporcjonalność populacji Polski i Indii, USA czy Brazylii, są to dosyć przerażające dane, co sugeruje, że może niebawem dojść u nas do dalszego zaostrzania restrykcji.

Biorąc tygodniową średnią z dziennej liczby nowych potwierdzonych testami zakażeń w naszym kraju, dostajemy szczyt pierwszej fali epidemii 11 kwietnia ub.r., a szczyt drugiej – 11 listopada ub.r. Dwa kluczowe ubiegłoroczne dołki WIG to 12 marca i 30 października. Oczywiście za te dołki odpowiadały różne czynniki, nie tylko sama dynamika pandemii, ale porównanie tych dat może sugerować, że szczyt trzeciej fali epidemii wypadnie powiedzmy dwa–cztery tygodnie po dołku WIG (albo inaczej mówiąc, dołek WIG klasy być może porównywalnej z tymi z marca i października wypadnie na dwa–cztery tygodnie przed szczytem obecnej fali epidemii w naszym kraju).

Te dwa kluczowe dołki cen akcji na polskim rynku z marca i października były sygnalizowane spadkiem salda nastrojów krajowych inwestorów indywidualnych (INI SII) do odpowiednio minus 23 pkt proc. i minus 23,4 pkt proc. W tym tygodniu to saldo spadło do najniższego poziomu (+0,6 pkt proc.) od okresu 15 października – 11 listopada oraz 5 marca – 15 kwietnia, co sugeruje, że nie można wykluczyć w marcu jeszcze jednej fali słabości na rynku akcji. Na przełomie marca i kwietnia kończą się lata podatkowe w takich krajach, jak Japonia i Wielka Brytania, więc do tego czasu można się też liczyć z podażą od tamtejszych inwestorów akcji sprzedawanych ze stratą. Być może więc do końca marca takie „straszenie" jak to środowe może się jeszcze powtarzać. ¶