W czwartek WIG20 próbował zakończyć ten okres marazmu, ostrożnie atakując górne ograniczenie trwającego od ponad dwóch miesięcy wąskiego przedziału trendu bocznego. Już wcześniej historyczne rekordy ustanawiał WIG, a w środę mWIG40 zamknął się najwyżej od 2007 r. Wszystko to odbywa się w pobliżu górnego ograniczenia kanału średnioterminowego trendu wzrostowego rozpoczętego w marcu ub.r. w apogeum koronawirusowej paniki przy bardzo wyraźniej – przypominającej te z powiedzmy sierpnia ub.r. i lutego br. – dywergencji standardowego MACD, więc być może tymi rekordami nie ma się co specjalnie ekscytować. Równocześnie jednak pomimo rekordów ustanawianych zarówno przez WIG, jak i S&P 500 wskaźniki nastrojów indywidualnych inwestorów w obu krajach pozostają na relatywnie niskich poziomach. W czwartek saldo nastrojów w sondażu American Association of Individual Investors wyniosło raptem +5,5 pkt proc., a saldo krajowego odpowiednika tego wskaźnika, czyli INI SII, wyniosło +5,9 pkt proc. Gdyby te salda były dziesięciokrotnie wyższe, sugerując towarzyszącą rekordom indeksów euforię indywidualnych inwestorów, to można by spokojnie zapowiadać zbliżające się tąpnięcie cen akcji. W obecnej sytuacji, sugerującej sporą ostrożność indywidualnych inwestorów, nie jest to już takie oczywiste. Niektórym obserwatorom polskiego rynku i polskiej „sceny politycznej" ostatnia dymisja wicepremiera Jarosława Gowina skojarzyła się z podobną decyzją podjętą w odniesieniu do Andrzeja Leppera 9 lipca 2007 r., a więc tuż po ustanowieniu przez WIG szczytu ówczesnej hossy, poprzedzającego potężną bessę związaną z wielką recesją wywołaną załamaniem się ówczesnej hossy na rynkach nieruchomości na świecie. Trudno ocenić trafność tej analogii, ale mnie ona intryguje, bo pasuje bardzo dobrze do rymu sugerowanego przez podwójny cykl Kitchina, który swego czasu ochrzciłem nazwą cyklu 6,(66)-letniego (2 x 40 miesięcy to 80 miesięcy, czyli właśnie 6,66666... lat). Trzy poprzednie cykle 6,(66)-letnie trwały średnio – licząc od szczytu do szczytu (marzec 1994, marzec 2000, lipiec 2007, wrzesień 2014) – dokładnie 2500 dni i owe 2500 dni od poprzedniego szczytu tego cyklu z 19 września 2014 r. minęło niecałe trzy tygodnie temu – 24 lipca. Z tego punktu widzenia jakieś skojarzenia z latem 2007 r. mogą się rzeczywiście nasuwać.