To kontrowersyjna koncepcja, bo chociaż niby jest jakoś potwierdzana przez historyczne dane z okresu minionych ponad 100 lat, to jednak chyba nie posiada żadnego, choćby semiracjonalnego, wyjaśnienia. Z drugiej jednak strony w zaskakująco dobry sposób sprawdzała się na GPW w okresie minionych 30 lat, kiedy to sprzedaż WIG w kwietniu roku o dacie z jedynką na końcu (taki mamy obecnie) i odkupienie go w październiku takiego roku, ewentualnie w drugim dnie w czerwcu–lipcu następnego roku (takiego o dacie z dwójką na końcu), trzykrotnie było świetnym pomysłem. W obecnej dekadzie ten „wzorzec" jednak na razie się zupełnie nie sprawdza. Od kwietnia minęły już cztery miesiące i WIG jest tak mniej więcej 30 pkt proc. wyżej, niż by to sugerował „decennial pattern" z 1991, 2001 czy 2011 r. Być może „decennial pattern" tym razem kompletnie zawiódł, a być może dostosowanie do „dekadowego wzorca" odbędzie się w bardziej gwałtowny sposób.

Uwięziony od początku czerwca w rekordowo wąskim przedziale wahań WIG20 nie mógł się długo zdecydować, czy podążać za głównymi indeksami niektórych rynków azjatyckich (np. Nikkei 225, Hang Seng), które ostatnio ustanawiały swe najniższe poziomy w tym roku, czy za amerykańskim S&P 500, uporczywie bijącym historyczne rekordy. W tym tygodniu nasz indeks spróbował podążyć amerykańską ścieżką i wyszedł na najwyższy poziom od dwóch lat. Równocześnie WIG ustanawiał swoje historyczne rekordy, a mWIG40 był najwyżej od 2007 r. Te nowe szczyty WIG20 jakoś nie wzbudzają wielkiego zaufania, bo towarzyszy im kształtująca się od czerwca dywergencja na standardowym MACD dla tego instrumentu, do złudzenia przypominającą tę dokładnie sprzed roku, która poprzedziła wtedy silną – sezonową – korektę cen na rynku akcji, trwającą do końca października.

Bank centralny Węgier podniósł w tym tygodniu podstawową stopę procentową już po raz trzeci od czerwca. Wynosi ona teraz 1,5 proc. i osiągnęła najwyższy poziom od sześciu lat, wyższy od „covidowego" historycznego dołka o 0,9 pkt proc. Również bank centralny Czech od czerwca już dwukrotnie podniósł swoją podstawową stopę procentową (z 0,25 proc. do 0,75 proc.). Wysokość podstawowej stopy procentowej w Polsce nadal pozostaje na poziomie historycznego minimum (0,1 proc.).