Tegoroczne zachowanie kursu tej pary walutowej jakoś tam może przypominać to z 2018 r., kiedy to poprzednio kurs EUR/USD spadł w sierpniu po raz pierwszy do 14-miesięcznego minimum, wcześniej ustanawiając przynajmniej dwuletnie maksimum. Nie wróżyło to wtedy zbyt dobrze rynkom akcji. W okresie minionego pokolenia współczynnik korelacji pomiędzy S&P 500 a kursem EUR/USD był praktycznie zerowy, co mogłoby sugerować, że z tego ostatniego umocnienia dolara niewiele mimo wszystko wynika dla rynku akcji. Jeśli jednak ograniczymy się do okresu minionych 17 lat (mniej więcej okres połowy pokolenia), to wartość tego współczynnika korelacji osiąga -0,6 proc., co oznacza, że w tym czasie amerykański rynek akcji raczej nie lubił mocnego dolara. Do dyskusji pozostaje kwestia, jaki to umocnienie dolara może mieć związek z ostatnimi kłopotami zadłużonego na odpowiednik ponad 300 mld dolarów gigantycznego chińskiego dewelopera, czyli firmy Evergrande. Nadal postępuje deceleracja rocznej dynamiki agregatu pieniężnego M1 (gotówka w obiegu oraz bankowe depozyty na żądanie) w naszym kraju. W sierpniu była najniższa od 18 miesięcy. Uwzględniając tylko tego typu sygnały z przeszłości, które pojawiały się po okresach wysokiej – ponad 27-proc. – rocznej dynamiki wielkości M1, znajdujemy analogiczne do sierpniowego sygnały w lutym 2000 r. oraz październiku 2007 r. Oczywiście te daty kojarzą się z jednymi z najlepszych w przeszłości momentami do sprzedaży polskich akcji. Siedmiomiesięczna zmiana rocznej dynamiki M1 w Polsce tak ujemna jak w sierpniu br. była tylko w maju 2000 r. Popularny benchmark cen surowców na świecie, czyli Goldman Sachs Commodity Index, który w maju wyszedł ponad swój szczyt z października 2018 r., od tamtej pory ustanawia nowe prawie siedmioletnie maksima. Zgodnie z klasycznym schematem przebiegu cyklu koniunkturalnego surowce i obligacje skarbowe o stałym oprocentowaniu się „nie lubią" (inflacja!), więc nie może specjalnie dziwić, że rentowność (poruszająca się odwrotnie do ceny) polskich dziesięcioletnich obligacji skarbowych wyszła w tym tygodniu na najwyższy poziom od 1,5 roku (2,17 proc.). W czwartek zaskoczył bank centralny Czech, podnosząc swoją podstawową stopę procentową z 0,75 do 1,5 proc. Przed covidowym kryzysem była ona na poziomie 2,25 proc., po czym spadła do 0,25 proc. To już trzecia podwyżka stóp w Czechach od czerwca, a jej cechą szczególną jest to, że czwartkowy wzrost o 0,75 pkt proc. był najsilniejszy od grudnia 1997 r., czyli od czasu zamieszania wywołanego kryzysem azjatyckim. Podstawowa stopa NBP nadal wynosi 0,1 proc. i jeszcze nigdy w historii tak bardzo nie odstawała od swego odpowiednika w Czechach. ¶