Kurs Blirtu urósł w tym roku o ponad 500 proc. w dużej mierze dzięki koronawirusowi – produkujecie enzymy potrzebne w testach diagnozujących wirusa. Firma ciągle jest na fali wznoszącej?
Tak, ale widzimy Covid-19 raczej jako katalizator zmian, nie tylko falę. Branża biotechnologiczna jest jednym z kluczowych sektorów w obecnej walce z pandemią. Blirt od lat specjalizuje się w produkcji enzymów i odczynników, które są niezbędne do wszystkich testów diagnostycznych, nie tylko do detekcji koronawirusa. Przewidywaliśmy megatrendy zmian na rynku, które obecny wirus przyspieszył. Pandemia więc zwiększyła popyt na nasze produkty, które od lat dostarczamy klientom na całym świecie. Nasze enzymy to podstawowy składnik testów diagnostycznych oraz ekstrakcji RNA wykonywanych zarówno przez mniejszych graczy, jak i tych największych. Jesteśmy więc doświadczonym graczem, z ugruntowaną pozycją w branży life science głównie na rynkach zagranicznych, ale również w Polsce.
Zagranica to docelowy kierunek spółki?
Tak, zdecydowanie naszą przewagą jest silny eksport, który z każdym rokiem ma coraz większy udział w przychodach ze sprzedaży. W II kw. sprzedaż zagraniczna odpowiadała za 68 proc. łącznej sprzedaży. Dostarczamy nasze produkty do wielu krajów na różnych kontynentach. Mamy klientów na takich rynkach, jak USA, Rosja, Japonia, Skandynawia czy Indie. W dużej mierze to producenci diagnostyki, w drugim rzędzie to dalsza dystrybucja. Są to głównie najwięksi gracze na rynku, ale również startupy.
Życie naszego produktu jest przyspieszone w przeciwieństwie do farmacji, gdzie praca nad produktem trwa latami, głównie z powodu badań klinicznych. Z kolei w diagnostyce nowe produkty powstają często w celach badawczych i pojawienie się produktu na rynku to czasami kwestia kilku miesięcy.