Oczywiście cena kryptowaluty jest wciąż daleka od swojej szczytu z grudnia 2017 r., gdy za jednego bitcoina płacono 20 tys. USD. Inwestorzy są jednak coraz bardziej optymistyczni i liczą, że długotrwałe odbicie na wykresie bitcoina w tym roku jest realne. Ponadto wzrost notowań najpopularniejszej kryptowaluty może za sobą pociągnąć inne tokeny.
Czytaj także: Z wielkiej giełdy skradziono 7 tys. bitcoinów
Za trwałym odbiciem opowiadają się również specjaliści. Robert Sluymer, analityk w Fundstrat, informował ostatnio, że inwestorzy powinni wykorzystać ostatnią słabość bitcoina do zwiększenia zaangażowania.
Specjaliści wskazują jednak, że notowania cyfrowych walut prawdopodobnie nie będą rosły tak spektakularnie jak w przeszłości. Nikt bowiem nie chce kolejnego „rozlewu krwi", jaki wydarzył się w świecie krypto w ubiegłym roku. Przypomnijmy, że cena bitcoina spadła w zeszłym roku o 75 proc. – Ogromna katastrofa w 2018 r. była korektą po spekulacyjnej manii. Zwyżki w 2017 r. były astronomiczne – mówi Everett Millman, analityk z Gainesville Coins, firmy inwestycyjnej specjalizującej się m.in. w kryptowalutach.
Po znacznym ochłodzeniu na rynku krypowalut inwestorzy dostrzegają obecnie atrakcyjne poziomy wejścia. – Zaczynamy dostrzegać, że coraz więcej ludzi twierdzi, że bitcoin jest wiarygodnym zasobem, którego można użyć do dywersyfikacji swojego portfela. Ludzie patrzą na bitcoina jako na rodzaj cyfrowego złota – twierdzi Tyrone Ross, zarządzający w NobleBridge Wealth Management.