Tym samym 31 stycznia b.r. notowania wynosiły odpowiednio: EUR/USD 1,3032, GBP/USD 1,9652, USD/CHF 1,2440, USD/JPY 120,68, USD/SEK 6,9462, USD/CAD 1,1767.
W przypadku EUR/USD styczniowe spadki były kontynuacją tendencji zapoczątkowanej jeszcze w pierwszej dekadzie grudnia z okolic 1,3365. Potwierdzeniem tego ruchu było pokonanie 5 stycznia b.r. wsparcia na poziomie 1,3050 i 5 dni później wyraźne naruszenie kluczowego wsparcia na figurze 1,30. W efekcie jeszcze 12 stycznia b.r. ustanowiliśmy lokalne minimum na poziomie 1,2868 i od tego czasu rynek wszedł w konsolidację ograniczoną od góry przez poziom 1,3042. Silna zwyżka notowań EUR/USD w ostatnim dniu stycznia nie zdołała jednak doprowadzić do jego naruszenia.
Obserwowane w ostatnich tygodniach umocnienie się amerykańskiej waluty zawdzięczamy przede wszystkim swoistej reorientacji rynku w kwestii kształtu przyszłej polityki monetarnej prowadzonej przez FED. O ile jeszcze na jesieni ub.r. inwestorzy obawiając się mocniejszego spowolnienia amerykańskiej gospodarki spodziewali się, że do pierwszej obniżki stóp procentowych dojdzie jeszcze w I kwartale 2007 r., a w całym roku będzie ich kilka, to teraz mówi się, co najwyżej o jednym cięciu w końcu roku. To wynik opublikowanych ostatnio lepszych danych z amerykańskiej gospodarki mogących sugerować jej "miękkie lądowanie" i szybszy, niż to wcześniej zakładano powrót na ścieżkę wzrostu - tak przynajmniej uważają uczestnicy rynku, chociaż warto zachować pewną ostrożność i uważnie śledzić, czy publikowane w ciągu kolejnych tygodni dane, potwierdzą ten optymizm. Co ciekawe, prognozy uczestników rynku, co do zachowania się dolara w perspektywie kolejnych miesięcy, nadal są dosyć rozbieżne. Datowana na 10 stycznia ankieta Reutera pokazuje, iż w perspektywie 12 miesięcy szacunki, co do kursu EUR/USD wahają się od 1,18 do 1,46.
Podczas zakończonego 31 stycznia posiedzenia Komitetu Otwartego Rynku (FOMC) główna stopa procentowa pozostała na poziomie 5,25 proc. W komunikacie towarzyszącym tej decyzji stwierdzono wprawdzie, iż wysoka inflacja nadal stanowi główny problem dla gospodarki, ale dodano, iż sytuacja w ostatnich miesiącach nieznacznie się poprawiła i tym samym presja na wzrost cen powinna "złagodnieć". Jego treść, zatem nieco odbiegała od tego, co można było znaleźć w szczegółowych zapiskach z grudniowego posiedzenia, gdzie pojawiło się sformułowanie, iż inflacja stała się "głównym zmartwieniem", a także słowa o "znaczącym ochłodzeniu" na rynku nieruchomości. Teraz przyznano, że widać tutaj pewne oznaki stabilizacji. Dodano również, iż publikowane ostatnio lepsze wskaźniki makroekonomiczne mogą sugerować trochę mocniejszy wzrost gospodarczy. Niemniej jednak właściwa interpretacja sygnałów wysyłanych w ostatnim czasie przez FED powinna być taka, iż wiele zależeć będzie od spływających danych z gospodarki, a te niestety w dalszym ciągu są mieszane.
Nieznacznie poprawiły się nastroje na rynku nieruchomości, chociaż to w głównej mierze zasługa silnego spadku cen w ostatnim czasie, co zainteresowało stronę popytową. W efekcie sprzedaż domów na rynku wtórnym wprawdzie nieznacznie spadła w grudniu do 6,22 mln, ale zdołała się utrzymać powyżej październikowych minimów. Lepiej było na rynku pierwotnym, gdzie zanotowano wzrost o 4,7 proc. m/m do 1.120 mln. W ślad za tym poszedł wzrost liczby wydanych pozwoleń (w grudniu do 1.596 mln) i rozpoczętych budów (do 1.642 mln). Niemniej jednak o tym, że na rynku utrzymuje się nadal niepewność świadczył nieznaczny spadek indeksu nastrojów wśród pośredników nieruchomości (NAHB). W styczniu jego wartość wyniosła 32 pkt., ale zdołała się utrzymać powyżej październikowego dna na poziomie 30 pkt. Wszystkie te informacje pokazują, że rynek ten cały czas pozostaje w fazie zawieszenia i jeszcze wiele może się zmienić.Pod znakiem zapytania pozostaje także sytuacja w przemyśle, po tym jak listopadowy wskaźnik ISM spadł do 49,5 pkt., czyli poniżej poziomu 50 pkt. mogącego sugerować zbliżającą się recesję. Obawy te załagodził grudzień, który pokazał odbicie do 51,4 pkt. Jego styczniową wartość poznamy 1 lutego po południu. Tymczasem niejednoznaczne sygnały dawał w ostatnich miesiącach indeks Chicago PMI. W grudniu odbił się on do 51,6 pkt., ale w styczniu ponownie spadł poniżej "recesyjnej" bariery 50 pkt. i wyniósł 48,8 pkt. Natomiast poprawa była widoczna w regionie Filadelfii, gdzie tamtejszy wskaźnik badający kondycję przemysłu odbił się w styczniu do 8,3 pkt. z "minus" 2,3 pkt. po korekcie w grudniu. Mimo tego wciąż nie ma zupełnej pewności, czy w sektorze przemysłowym nie powtórzy się sytuacja z rynku nieruchomości - kluczowe będą tym samym odczyty z kolejnych miesięcy.