Dzisiejsze notowania eurodolara w dużej mierze będą uzależnione, od zaplanowanej na godzinę 16-tą, publikacji "usługowego" indeksu ISM. Szacuje się, że w styczniu koniunktura w amerykańskich usługach poprawiła się i obrazujący ją indeks wzrósł do 57 pkt. z 56,7 pkt. w grudniu.
Można mieć pewne wątpliwości czy tak faktycznie będzie. I to nie dlatego, że styczniowy indeks ISM dla sektora produkcyjnego spadł do 49,3 pkt., co jest najniższym poziomem od kwietnia 2003 roku. Co prawda bowiem oba indeksy (produkcyjny i usługowy) wykazują pewną korelację, ale nie jest ona na tyle dokładna, żeby bez wahania prognozować w styczniu silny spadek ISM dla sektora usług.
Gorszych od prognoz danych z USA, można oczekiwać z uwagi na uwarunkowania kalendarzowe. Jeżeli przyjąć, że w listopadzie i grudniu, ze względu na Święto Dziękczynienia, okres przed Świętami Bożego Narodzenia i same święta, rośnie popyt na usługi, to w styczniu należałoby oczekiwać pewnego wyhamowania. Im będzie ono większe, tym gorzej dla dolara. I odwrotnie. Jednocześnie pogorszenia koniunktury w usługach, które stanowią 80 proc. amerykańskiej gospodarki, nie da się już tak łatwo zignorować, jak to miało miejsce w przypadku czwartkowych danych o produkcji, kiedy to recesyjny odczyt indeksu ISM, wywołał tylko krótkotrwałe osłabienie dolara wobec euro.
Zanim zostaną opublikowane dane z USA, wcześniej, bo o godzinie 10-tej, zostaną opublikowane analogiczne dane dla strefy euro. Rynek prognozuje, że indeks PMI dla sektora usług spadnie do 56,8 pkt. z 57,2 pkt. miesiąc wcześniej. Wydaje się, że spadek może być nawet większy. Dane te jednak historycznie nie mają dużego znaczenia, dlatego ich bezpośredni wpływ na notowania eurodolara będzie niewielki.
Marcin R. Kiepas