Wczorajsza sesja była trzecią z rzędu sesją spadku cen po uprzednim ustanowieniu rekordu trendu. Nie jest to naturalnie jakiś wielki rekord, ale mimo wszystko dotychczasowe układy notowań pozwalają na oczekiwanie, że popyt wkrótce będzie chciał się ujawnić. Nie oznacza to bynajmniej, że spadek cen się kończy. Można liczyć na to, że wkrótce dojdzie do testu poziomu pierwszego wsparcia. Myślę jednak, że popyt nie odda tak szybko pola. W końcu na razie mamy jeszcze trend wzrostowy.W oczekiwaniu na akcję popytu nie ma niczego dziwnego. Po prostu zdziwiłbym się, gdyby po tak silnym i długim trendzie wzrostowym chęć do kupna nagle znikła. Tym bardziej że siła podaży nie jest przecież obezwładniająca. Wystarczy popatrzeć na obrót. 1,3 mld zł to wartość przyzwoita i z pewnością pokazuje, że podaż nie śpi, ale też bywały dni o znacznie większej aktywności.

Jeśli popyt podda się bez walki to też nic wielkiego się nie stanie. Przynajmniej sygnały byłyby wyraziste. Przypomnę, że pierwsze wsparcie znajduje się blisko wczorajszego zamknięcia, bo na poziomie 2274 pkt. Biorąc pod uwagę dzienną zmienność należy się liczyć z tym, że będzie ono testowane już na dzisiejszej sesji. Zejście poniżej tego wsparcia może być odebrane jako sygnał zakończenia fazy wzrostów oraz zmiany nastawienia z pozytywnego na neutralne.

Jeśli już mowa o nastawieniu neutralnym, to nie sposób nie wspomnieć o wczorajszym posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej. Stóp oczywiście Rada nie zmieniła, ale w komunikacie padło zdanie: "Rada ocenia prawdopodobieństwo ukształtowania się inflacji w średnim okresie poniżej lub powyżej celu inflacyjnego za zbliżone". Zostało to wprost odebrane jako zmiana nastawienia w polityce pieniężnej z ekspansywnego na neutralne. Taki ruch był oczekiwany przez większość ankietowanych przed posiedzeniem analityków. Są oni również zdania, że to pierwszy krok w kierunku nieuchronnego wzoru stóp procentowych w przyszłości.

Raczej nie tej najbliższej, ale tej, gdzie decydować będzie już nowy skład rady. Jak wiemy, jeden z kandydatów na członka rady nadal opowiada się za cięciami stóp, co wobec ostatnich decyzji raczej gołębiej RPP sytuuje go na "wczesnego Pietrewicza" nowej rady. O ile faktycznie będzie jej członkiem. Z pewnością porozumiałby się on z aktualnym prezesem NBP.