Tydzień, mimo że skrócony, przyniósł kilka ciekawych zmian, choć ostatecznie nie rozwiał podstawowego na dziś dylematu dotyczącego charakteru zwyżki, jaka trwa od chwili wyznaczenia dołka 3?listopada. Nadal możliwe są dwie wersje, z których jedna zakłada powrót do trendu, a druga przedłużenie się korekty. Obie mają wspólny punkt, nie zakładają, że trend się już zakończył. Oczywiście i taką możliwość należy brać pod uwagę, ale obraz rynku raczej nie skłania do takich wniosków. Wymagałoby to uznania, że szczyt wyznaczony 23 października jest ostatecznym szczytem tegorocznego trendu, a takie założenie nie ma zbyt wielu silnych argumentów.
Trend zazwyczaj kończy się okresem emocji, czego z pewnością tego dnia nie doświadczyliśmy, a przecież nie chodzi tu tylko o jeden dzień. Zatem z ogłoszeniem końca trendu należy się wstrzymać. Tym bardziej że przecież do tej pory nie padły sygnały jego zmiany. Mieliśmy do czynienia z sygnałem zatrzymania, ale to jeszcze nie oznacza, że trend się zakończył. W ciągu tylko kilku ostatnich dni pojawił się sygnał wyjścia cen ponad poziom 2340 pkt. Był to sygnał powrotu do nastawienia pozytywnego.
Tym bardziej że wyjście nad 2340 pkt mogło dla niektórych wyglądać, jak opuszczenie odwróconej formacji głowy i ramion. Moim zdaniem wąskie prawe ramię podważa taką koncepcję, ale wyjście nad 2340 pkt jest faktem i należało na ten fakt zareagować. Obecnie pierwszym wsparciem jest wspomniany przebity opór. Spadek cen poniżej 2340 pkt będzie dla części negacją niedawnego sygnału. Inni, którym odpowiada formacja -RGR, będą czekali na zejście cen poniżej dołka na 2265 pkt. Czy ostatnie sesje zwyżki to tylko część korekty, czy też powrót do trendu jest w gruncie rzeczy sprawą wtórną.
Różnica dotyczy przebiegu notowań w najbliższych tygodniach. Albo będziemy się wahać w okolicy szczytów, albo zanim takie wahanie nastąpi, rynek zjedzie jeszcze raz w okolice lub nieco poniżej dołka z 3 listopada. Obie wersje zakładają, że prędzej czy później zwyżka się pojawi. Nowe rekordy są nadal możliwe, choć jeśli nie nastąpi pogłębienie korekty, ich wyznaczenie może być powolne i nudne. Spadek cen by trochę to uatrakcyjnił. Wtedy, z niższego poziomu, wzrost cen mógłby być całkiem dynamiczny. W tej chwili brak jest czynnika, który wywołałby znaczną przecenę.