Tak się jednak nie stało, natomiast znaczący spadek sprzedaży miał miejsce w listopadzie (sprzedano 355 tys. domów w ujęciu anualizowanym, wobec oczekiwań rynku na 442 tys.). Nie można wykluczyć, iż spadek związany był właśnie z tymi zakłóceniami i w grudniu sprzedażnowych domów z powrotem odbije. Ogólnie dane z rynku budownictwa mieszkaniowego za listopad były niezłe. Sprzedaż domów używanych bardzo wyraźnie wzrosła, wzrosła też liczba nowych inwestycji i pozwoleń na budowy.

Choć sprzedaż nowych domów ciągle jest bardzo niska (co oznacza, że budownictwo nie ma co liczyć z tej strony na pozytywny impuls), rosnąca sprzedaż domów używanych oznacza mniejsze problemy po stronie zabezpieczeń kredytów hipotecznych. Wczoraj podano także dane o nastrojach konsumentów i wydatkach gospodarstw domowych. Obydwie figury były nieco słabsze od oczekiwań. Indeks University of Michigan ostatecznie wyniósł 72,5 pkt. (oczekiwano 74 pkt.), wydatki wzrosły o 0,5% m/m (oczekiwano 0,6%). Słabsze dane utrudniły amerykańskim bykom atak na ustanowione na początku grudnia tegoroczne maksimum na indeksie S&P500. Choć na kontraktach mieliśmy nowy najwyższy poziom (1119,2 wobec wcześniejszych1118,6) było to w czasie sesji europejskiej.

O ile amerykańscy inwestorzy "ciągnęli" rynki w górę przez pierwsze dwie sesje tygodnia, wczoraj i dziś rano impuls wzrostowy dają głównie azjatyckie rynki (warto w tym miejscu zwrócić na znaczenie oporu wyznaczonego przez faktyczne maksimum cenowe, a nie najwyższe zamknięcie, według którego indeks już jest na nowych maksimach). Opowodzeniu kolejnych prób mogą zadecydować zaplanowane na godzinę 14.30 dane z USA: zamówienia na dobra trwałego użytku (konsensus 0,6%, wersja bazowa 1,1% m/m) i tygodniowe dane o nowych bezrobotnych (konsensus 471 tys.). Wczorajsze dane przyczyniły się do największego od 4 grudnia odreagowania na parze EURUSD. Póki co jest to jednak głównie potwierdzeniem zmiany reakcji rynków na dane - dolar stracił bowiem na słabych danych z USA. Samo odbicie nie zmienia jeszcze istotnie sytuacji technicznej i będzie tak do ewentualnego testu poziomu 1,4570/90. Wcześniej para może szukać punktów odwrócenia napoziomach 1,4375, 1,4412 i 1,4435. Wczoraj podane zostały dane o zapasach paliw w USA i po raz kolejny były one sprzyjające dla cen ropy. Zapasy ropy, benzyny i destylatów obniżyły się łącznie aż o 8,7 mln baryłek, przy czym największe zaskoczenie przyszło ze strony ropy (spadek o 4,8 mln wobec oczekiwanego spadku o 1,1 mln).

W przeciwieństwie do poprzednich publikacji, tym razem dane natrafiły nasprzyjające okoliczności - odreagowanie na EURUSD. To umożliwiło sporeodbicie cen ropy, która dziś rano kosztuje 76 USD za baryłkę gatunku Brent. Z technicznego punktu widzenia oznacza to, że pomimo wybicia dołem z bocznej konsolidacji w pierwszej dekadzie grudnia, ropa nadal znajduje się w trendzie wzrostowym i ponowny test poziomu 80 USD za baryłkę jest możliwy. Należy jednak pamiętać, że ewentualne silniejsze umocnienie dolara może te plany pokrzyżować.