Na wykresie dziennym pojawiła się sekwencja świec, która ostatnio była obserwowana na początku grudnia. Mowa o układzie trzech czarnych świec, z których każda kolejna jest usytuowana powyżej poprzedniej. Taki układ zwiastuje możliwość osłabienia. Ostatnio nie było ono zbyt duże i zakończyło się zbliżeniem do poprzedniego dołka, by później była możliwość pojawienia się formacji podwójnego dna.
Można przypuszczać, że tym razem będzie odmiennie, a więc spadek sprowadzi ceny poniżej piątkowego minimum, albo samego spadku nie będzie. Ta sekwencja nie jest przecież wyjątkiem i nie należy do tajemnego zbioru układów, które działają zawsze. Mimo wątpliwości warto o niej pamiętać.
Sam układ ma proste i logiczne uzasadnienie. Tam, gdzie jest kapitał, przeważa podaż. Sekwencja pojawia się w kontekście trendu spadkowego i jest jego korektą. Zauważmy, że zwyżka cen ma miejsce w dużej mierze tylko na początku dnia. Później, w trakcie sesji, do głosu dochodzi podaż. Jak wiadomo, zrobić dobre otwarcie nie jest trudno. Tym bardziej wtedy, gdy rosną rynki światowe. Gdy jednak potrzebny jest kapitał, by później to otwarcie utrzymać, czy nawet powiększyć skalę zwyżki, pojawia się problem. Taki jest punkt widzenia tych, którzy widzą "pustą połowę szklanki".
Widzący szklankę do połowy pełną na wykresie widzą kreśloną formację odwróconej głowy i ramion. Przynajmniej jeśli chodzi o zmiany. Obroty raczej tego scenariusza nie potwierdzają, ale kto tam będzie się przejmował obrotem. Wczorajszy spadek przez tę grupę graczy jest interpretowany jako wykreślenie prawego ramienia, co nakazuje obecnie oczekiwać wzrostu cen i wybicia. Z tego punktu widzenia kluczowym jest poziom czwartkowego szczytu.
Czwartkowy szczyt sam uważam w tej chwili za istotny, ale nie ze względu na formację, którą uważam za słabą. Problem w tym, że ten szczyt może nawet nie być testowany, a grający na formację dołkową mogą się rozczarować, gdy ceny spadną poniżej 2360 pkt, co powinno zdynamizować spadki cen. W tej układance jest także element związany z piątkowym raportem o stanie rynku pracy w Stanach Zjednoczonych. Rynek przed publikacją nie tryska optymizmem. Biorąc pod uwagę zagrożenie związane z rewizją, nie jest to zaskakujące. Tu mamy sporą niewiadomą. Dane dotyczące samego stycznia są pocieszające.