"Unikaj zrobienia czegoś głupiego. Odpręż się, poczytaj lokalną gazetę... i przejdź się. Zaakceptuj truizm, że rynek nie zawsze coś mówi i teraz jest prawdopodobnie taki właśnie czas". To są słowa Richarda Russella, autora newslettera Dow Theory Letters, który w ten sposób odniósł się do ostatnich niewielkich zmian amerykańskich indeksów.

Pozwolę sobie posłużyć się słowami legendy, by skomentować to, co działo się wczoraj, oraz to, co dzieje się od paru dni na naszym rynku. Niewielkie zmiany cen i równie niewielka aktywność wskazują na to, że uczestnicy rynku w tej chwili nie mają wyrobionego zdania na temat tego, co może się wydarzyć. Wszyscy wydają się czekać na jakiś tajemniczy znak, który sprawi, że ponownie zaczną na rynek napływać zlecenia. Na razie jest ich tyle, co kot napłakał, co sprawia, że wszelkie zmiany wycen należy przyjmować z uwagą, ale nieufnością.

Ta nieufność przydała się wczoraj. Notowania rozpoczęły się nad poziomem wsparcia na 2220 pkt. W trakcie pierwszej godziny sesji na rynku kasowym doszło do osiągnięcia przewagi przez podaż, co sprawiło, że wspomniane wsparcie zostało naruszone. W założeniu przełamanie wsparcia miało być sygnałem końca korekty, a więc równocześnie przypuszczalnego przyspieszenia przeceny w kierunku minimum miesięcznego spadku cen. Tymczasem spadek zatrzymał się 6 pkt pod wsparciem i ceny rozpoczęły powolną wspinaczkę.

Efekt wspinaczki jest taki, że dzięki niej wczorajsze notowania zakończyły się nad newralgicznym poziomem 2220 pkt i w związku z tym sygnał jego przełamania nie jest ważny. Należy przyjąć, że korekta wzrostowa jest nadal kreślona. Spadek cen pod wczorajsze minimum ponownie zasygnalizuje, że jednak może być inaczej.

Wszystkie powyższe rozważania mają poważną wadę w postaci niskiej aktywności na sesji. Być może więc lepiej będzie, jeśli posłuchamy osoby doświadczonej i przestaniemy na chwilę emocjonować się czymś, co na emocje nie zasługuje, i spojrzeć na coś, co znajduje się poza monitorem, i zrobić coś, na co na co dzień nie mamy czasu. Rynek nie zawsze coś nam mówi. Zamiast się szarpać, poczekajmy na wyraźną zmianę cen popartą wzrostem obrotu. Rozpiętość wahań wynosząca 24 pkt przy obrocie na 20 największych spółkach wynoszącym 500 mln zł nie jest tym, co jest warte naszej uwagi. O sesji możemy spokojnie zapomnieć.