Wczoraj w USA opublikowano mniej znany szerszej publiczności wskaźnik sygnalizujący zmiany trendów na amerykańskim rynku pracy Conference Board's Employment Trends Index. Składa się on z ośmiu głównych miar rynku pracy. Ostatni odczyt był szóstym kolejnym wzrostowym. Zwyżkę wskaźnik zawdzięcza czterem komponentom, m.in. pracy tymczasowe, liczbie wykreowanych nowych etatów i produkcji przemysłowej. Wskaźnik publikowany jest od 1973 roku i przeciętnie wyprzedza zmiany zatrudnienia o ok. dwa miesiące. Tym razem jednak zmiany zachodząc w nieco innym tempie. Wskaźnik już w czerwcu wyznaczył minimum. Wprawdzie do tej pory rynek pracy wykazuje niewielkie oznaki poprawy, ale można przypuszczać, że sygnalizowana przez ten wskaźnik możliwość tej poprawy w końcu się urzeczywistni. Podobną rozbieżność, choć w drugą stronę notowano w latach 2006 i 2007, gdy wskaźniki słabł, a rynek pracy nadal się poprawiał, aż do załamania w 2008 roku.
Ociąganie się z zatrudnieniem widać na podstawie danych przekazywanych przez Menpower Inc. Zdaniem pośrednika obecnie 73 proc. pracodawców nie zamierza nikogo zatrudniać w II kwartale tego roku, co jest największą liczbą od kiedy rozpoczęto zbieranie tych danych z 1972 roku. 16 proc. oczekuje wzrostu zatrudnienia, a 8 proc. spadku. Ogólnie dane sygnalizują stabilizację, gdyż nie widać już pogorszenia względem wcześniejszych publikacji dotyczących obecnego kwartału.
O ile wspomniany wyżej wskaźnik daje pewne nadzieje na poprawę, to ostatnie dane o zmianach wielkości zadłużenia w amerykańskich bankach już takiej nadziei przynajmniej na razie nie dają. Trwa bowiem proces delewarowania. W sumie jest on korzystny, ale problem w tym, że obecnie bez długu nie ma szans na poważniejszy wzrost gospodarczy, a co za tym idzie, na w miarę szybką poprawę na rynku pracy. Wielkość bazowego długu bankowego (bez przejęć i sprzedaży) spadła w tygodniu zakończonym 27 lutego o 12 mld dolarów czyli w skali ostatnich 3 miesięcy o 13 proc. w skali roku, a więc niewiele mniej niż rekordowy spadek o 16 proc.
Z innych ciekawostek warto wspomnieć o najnowszych danych z Australii, gdzie zanotowano znaczący wzrost liczby ogłoszeń związanych z poszukiwaniem pracowników, co jest kolejnym sygnałem poprawy, jaka ma miejsce w tamtejszej gospodarce. Oczekuje się, że wkrótce w Australii wzrosną stopy procentowe. Obecnie rynek szacuje, że istnieje 30 proc. szans, że stopy wzrosną o 25 pkt. bazowych na posiedzeniu 6 kwietnia, a istnieje rynkowa pewność, że wzrosną do końca II kwartału. Przypomnę, że szybciej niż w USA wzrosną zapewne stopy w Kanadzie, choć nie zapowiada się, by miało to być już w I połowie roku, a szacunki wskazują raczej III kwartał jako odpowiedni na rozpoczęcie tam cyklu podwyżek.