Na tyle poważnej, że utrzymywanie nastawienia pozytywnego już nie byłoby zasadne.Start notowań był umiarkowanie pesymistyczny. Szybko jednak ceny kontraktów powróciły na poziom piątkowego zamknięcia. Indeks zaczynał dokładnie na poziomie piątkowej końcówki. Krótko po starcie notowań na rynku akcji przewagę uzyskała podaż.
Popyt, który w ostatnich dwóch tygodniach wykazywał przewagę, tym razem pozostał bierny. Składać się na to mogło kilka czynników. Po pierwsze, od dwóch tygodni kupujący byli górą, a rynek wydawał się z tego powodu wykupiony. W związku z tym cofnięcie cen nie było zaskakujące. Nieznany był jednak jego charakter. Skala spadku ma nam odpowiedzieć na pytanie, jak silny jest w rzeczywistości popyt.
W trakcie wspomnianych dwóch dni aktywność była wartościowo przyzwoita. Jedną z tych sesji był piątkowy dzień, który - jak wiemy - zakończył się ugięciem cen pod naporem sprzedaży. Czy popyt zakończył fazę aktywności, czy też tylko ją przerwał? Teraz pojawienie się podaży sprawia więcej problemów. Jeśli ceny nie spadną za nisko, będzie można myśleć o kontynuacji zwyżki przynajmniej do poziomów szczytów.
Innym czynnikiem jest fakt zatrzymania wzrostu w ubiegłym tygodniu w okolicy styczniowej konsolidacji, która teraz działa jako poziom oporu. Teoretycznie na tym poziomie cała faza zwyżki może się zakończyć. Stąd ostrożność i relatywnie szybkie przejście do nastawienia neutralnego.
Łącząc wykupienie oraz bliskość oporu, mamy splot argumentów za spadkiem, który jest podkreślony równocześnie wcześniejszym założeniem, że rynek znajduje się obecnie w fazie ruchów szarpanych. Po okresie wyraźnych trendów także i taką fazę musimy przetrwać, i rynek zdaje się to założenie potwierdzać.