To druga w ostatnim czasie sesja, na której obrót wyróżnia się in plus i zarazem druga, na której przy tej zwiększonej aktywności popyt sobie nie poradził. Wnioski z takiej obserwacji nie są optymistyczne i stawiają pod znakiem zapytania możliwość kontynuacji wzrostu cen.

O tym, że rynek rośnie na małym obrocie, pisze się niemal od początku tej fazy zwyżki. Już w lutym podnoszenie cen nie miało poparcia w wartości obrotów. To była wskazówka, że nawet niewielki kapitał był w stanie wpłynąć pozytywnie na kursy. Samo w sobie nie jest to złe. Wzrost jest zawsze wzrostem. Jednak taka sytuacja wyraźnie ogranicza potencjał takiego ruchu. Bykom udało się podnieść ceny od poziomu dołka z lutego w okolice szczytu trendu. Udało się lub mu na to pozwolono. W trakcie zwyżki podaż usłużnie pozostawała bierna. Podejście w okolice maksimów trendu uprawdopodobniało możliwość ataku na nowe rekordy trendu. Czy podaż była aż tak słaba?

Wspomniane dwie sesje pokazują, że wcale słaba nie jest, ale wykorzystuje zwyżkę, by wkroczyć do akcji na korzystniejszych poziomach. Gdy wkracza, zapał kupujących przestaje mieć wpływ na ceny. Większa aktywność podaży szybko przeradza się w spadek cen. Na razie mieliśmy dwie okazje obserwować taki przebieg wydarzeń. Pierwszy raz w ubiegły piątek, a drugi wczoraj. To nie budzi zaufania do tej tendencji.Wspomniane wyżej czynniki nie są jednak sygnałem samym w sobie.

Sygnałem jest zawsze odpowiednia zmiana cen. Wczorajsze cofnięcie się rynku z bezpośredniego sąsiedztwa rekordu trendu jest jeszcze zbyt małe, by miało wywołać jakąś reakcję. Jeśli podaż nie będzie kontynuowała swojej aktywności, można przypuszczać, że będziemy świadkami próby pokonania poziomu rekordu z 20 stycznia, a zapewne i wyznaczenia nowego. Problem w tym, że o ile zmiany obrotu nie muszą mieć wpływu na zmiany w krótkim okresie, to są wskazówką co do potencjału ruchu i tym razem nie jest ona dla byków sprzyjająca.

Trzeba się więc liczyć z możliwością osłabienia cen krótko po ewentualnym wyznaczeniu rekordu. O ile oczywiście w ogóle do ataku dojdzie.Obecnie pierwszym poziomem wsparcia dla kontraktów jest okolica 2370 pkt. Spadek cen pod ten poziom sprawi, że nastawienie do zmian na rynku ponownie przyjmie opcję neutralną. O nastawieniu negatywnym będzie można pomyśleć po spadku pod 2333 pkt.