Kończy się kwartał i zaczyna się nowy. W Stanach wkrótce rozpocznie się kolejny sezon publikacji wyników finansowych. Prognozy są wyraźnie optymistyczne. Oczekuje się, że spółki wchodzące w skład indeksu S&P500 w trakcie pierwszych trzech miesięcy tego roku wypracowały wynik lepszy od ubiegłorocznego o 37 proc.

Będzie to drugi pozytywny kwartał po wcześniejszym ciągu dziewięciu kwartałów, w których zyski spadały. W poprawie wyników prym będą wiodły spółki sektora finansowego. Nie jest to zaskoczenie, gdy uświadomimy sobie, że ta poprawa odnosi się do pierwszego kwartału ubiegłego roku, kiedy kryzys finansowy był w apogeum, a rynek akcji notował minima. W efekcie teraz, w wyniku tak obniżonej bazy, spółki finansowe będą notowały potrojenie wyniku z I kwartału 2009 roku. Na końcu stawki znajdować się będą spółki telekomunikacyjne i użyteczności publicznej, których wyniki lekko spadną względem osiągnięć sprzed roku lub w najlepszym razie nie zmienią się.

Jednak sumaryczny wzrost wyniku nawet bez uwzględnienia sektora finansowego i tak prawdopodobnie wyniesie 27 proc. W całym roku oczekuje się wzrostu wyników w tempie przekraczającym 30 proc. wobec tego, co udało się wypracować w 2009 roku. Mimo tak dobrych danych wyniki spółek i tak będą w sumie niższe od zanotowanych w 2007 roku, a więc sprzed kryzysu. W przyszłym roku oczekuje się wzrostu zysków o ponad 20 proc., co już ma szansę sprawić, że wynik za 2007 rok będzie poprawiony.

Czy za wynikami będzie szła poprawa stanu rynku pracy? Jak pokazały ostatnie kwartały, poprawa efektów działalności spółek nie ma wyraźnego przełożenia na wzrost zatrudnienia. Skutkiem tego jest dynamiczny wzrost wydajności pracy. Dwucyfrowy zanotowano w III kwartale, ale i w IV kwartale dynamika wydajności pracy była znacząca. Nie należy oczekiwać, by takie osiągnięcia były powielane w kolejnych kwartałach.

Skala wzrostu wydajności będzie spadać, bo rynek pracy zacznie odczuwać poprawę. Problem w tym, że na razie niewiele wskazuje na to, by poprawa była wystarczająco mocna, żeby w ciągu najbliższych dwóch, trzech lat sytuacja mogła powrócić do poziomu sprzed kryzysu. To potrwa dłużej. Oczywiście pod warunkiem, że gospodarka nie wejdzie w drugą falę recesji, co nadal jest możliwe, a prawdopodobieństwo realizacji takiego scenariusza wynosi obecnie według ekspertów 20–30 proc.