Pojawiły się nowe rekordy trendu, a więc tendencja zyskała kolejne potwierdzenie. Kontynuacja zwyżki wytrąca argumenty niedźwiedziom. Przynajmniej teoretycznie, bo gdy spojrzymy na zmiany LOP, to można odnieść wrażenie, że strona podażowa jest zadowolona z kierunku ruchu, gdyż może wyżej zająć krótkie pozycje. O ile są to pozycje zabezpieczone akcjami, to pewnie szybko nie znikną.
Co skłania graczy do ustawiania się przeciw rynkowi? Być może przeświadczenie, że ostatnie zmiany następowały w ramach relatywnie krótkich ruchów cen i teraz będzie podobnie. Inne wytłumaczenie jest takie, że niektórzy analizują to w dłuższym terminie i oceniają, że trend jest zbyt długi i zaraz się skończy lub wykreśli znaczną korektę. Cóż, to już jest zabawa znana od wielu miesięcy. Oczekiwanie na spadek było niemal powszechne, ale kolejne fale przecen nie były zbyt wielkie. Obecnie utrzymująca się zerowa baza w chwili kreślenia rekordów raczej ogranicza potencjał przeceny. Czy walka z trendem jest więc grą wartą świeczki? Z punktu widzenia drobnego spekulanta z pewnością nie. Gdy do dyspozycji mamy jeszcze portfel akcji, sprawa wygląda nieco inaczej, bo rozgrywka może być bardziej skomplikowana niż kilka sesji wzrostu czy spadku.
Sesja zakończyła się zwyżką, co w trakcie trendu wzrostowego nie jest żadnym zaskoczeniem czy ewenementem. To w końcu jest kierunek domyślny. Rynkowi nie przeszkodziła wieść o zagrożeniu opuszczenia Rady Polityki Pieniężnej przez Andrzeja Bratkowskiego. W tle naturalnie jest polityka. Rozstrzygnięcie, czy NBP wykaże 4 czy 8 mld zł zysku, jest w tej chwili niezwykle istotne dla rządu. Już wprawdzie wiadomo, że jest szansa na to, by deficyt budżetowy był nieco mniejszy od wielkości przyjętej przez ustawę budżetową. Niemniej dodatkowe 4 mld zł ulżyłyby fiskusowi i ograniczyły potrzeby pożyczkowe.
Bratkowski zastrzeżenia zarządu NBP do uchwały, jaką już podjęła w tej sprawie RPP (która w efekcie dawałaby zysk NBP w kwocie 8 mld zł), odbiera jako atak na radę i jej niezależność. Jego zdaniem są ciała władne do oceny uchwały, ale nie są nimi ani zarząd banku centralnego, ani rząd. Rynki na razie są spokojne. Jeśli chodzi o naszą scenę polityczną i zachodzące na niej gierki, już dawno zdążyliśmy się uodpornić.