Wczorajsza sesja była pierwszą na naszym rynku, w trakcie której mieliśmy okazję zareagować na wieści z USA związane z oskarżeniem Goldman Sachs o oszustwa w związku z operacjami na instrumentach opartych na kredytach hipotecznych. Nasza reakcja była wyraźna. Notowania na rynku akcji zaczęły się spadkiem o 2 proc. Cała sesja zakończyła się przeceną o 2,3 proc. W trakcie dnia przecena sięgała ponad 3 proc.
W końcowej godzinie sesji przewagę uzyskał popyt, co rodzi pytanie, czy tym samym zakończyliśmy najbardziej dynamiczny i emocjonalny fragment przeceny wywołany impulsem zza oceanu? Moment pojawienia się popytu nie mógł być lepszy. Spadek cen, jaki obserwowaliśmy niemal przez cały dzień, sprowadził wykresy w okolice wsparcia na 2480 pkt. Samowsparcie nie zostało przetestowane.
Obecnie jesteśmy zbyt blisko tego poziomu, by z góry zakładać, że do takiego testu nie dojdzie. Przypomnijmy, że jest to pierwszy poziom, którego pokonanie może rodzić skutki w postaci reakcji graczy średnioterminowych. Jeśli ceny spadną poniżej 2480 pkt, pojawi się podstawa techniczna, by zacząć powątpiewać w siłę byków i możliwość kontynuacji zwyżek.
Powątpiewać, ale jeszcze nie negować takiej możliwości. Tym samym gra na spadek cen byłaby przedwczesna. Taka możliwość może być brana pod uwagę w sytuacji zejścia pod kolejne wsparcie, jakim jest poziom 2370 pkt. Wymaga to jednak od podaży przebicia się przez kolejne 110 pkt oraz przez poziom linii trendu opartej na dołkach z lutego 2009 i lutego 2010 roku. To zadanie już do najłatwiejszych nie należy i jeśli niedźwiedzie by mu podołali, trzeba byłoby uznać podaż za stronę w przewadze w średnim terminie.
Wczoraj mimo słabych nastrojów rynkowych pojawiły się dane, które poprawiły nastroje analizującym tło makroekonomiczne. Dynamika płac w sektorze przedsiębiorstw w Polsce okazała się wyraźnie wyższa od prognoz, a tempo spadku zatrudnienia nieco mniejsze od prognoz.