Wiadomości związane z Goldman Sachs oraz z sytuacją finansową Grecji wlały w niedźwiedzie serca nieco nadziei. Wyczekiwany spadek miał swój zapalnik. Okazało się jednak, że materiał nie był znowu aż tak wybuchowy i jego moc rażenia nie była duża. Starczyło na dwa dni poważniejszych spadków, które w kolejnych dwóch dniach zostały w dużej mierze odrobione. Spadek nie został jeszcze w pełni zanegowany, a więc nie ma podstaw do odwrotu. Nastawienie pozostaje neutralne, choć trzeba wiedzieć, że dla części graczy pokonanie szczytu z ostatniego czwartku mogło być podstawą do powrotu do optymizmu.
Dla nas podstawą do powrotu do przeważenia scenariusza wzrostu cen będzie wyjście wykresu nad szczyt ze środy. Obecnie poważnych zagrożeń dla rynku akcji nie widać, a za to pojawiły się ostatnio dane, które pozwalają na lekki optymizm. Przecież rynki akcji nie żyły jedynie Grecją. Lepsze, i to wyraźnie, dane o sprzedaży nowych domów w USA powinny wesprzeć wyceny akcji, gdyż jest to kolejny sygnał, że amerykańska gospodarka powoli dźwiga się z kolan.
Każda informacja o poprawie na rynku nieruchomości jest tu ważna. Przecież od tego się wszystko zaczęło i to kredyty hipoteczne są teraz bolączką nie tylko banków, ale i poszczególnych Amerykanów. Gdyby ceny domów ponownie zaczęły rosnąć, rosłyby też ceny papierów oparte o nieruchomościowe kredyty. Na wyraźny wzrost cen domów trzeba jeszcze poczekać. Na razie mamy za sobą fazę wygaszenia spadku oraz fazę lekkiej poprawy w związku z programem wsparcia zakupów domów.
To być może ustabilizuje ceny, ale ich wzrost to już jest uwarunkowany sytuacją gospodarczą, a w szczególności sytuacją samych Amerykanów. Tu kluczowy pozostaje rynek pracy. Ten jednak dopiero się stabilizuje. Ostatnie dane zostały przyjęte z optymizmem, ale był on nieco przesadzony. Dane będą optymistyczne, gdy średniomiesięcznie będzie powstawało przynajmniej 100 tys. nowych miejsc pracy. Dopiero nadwyżka nad tę wielkość będzie sprawiać, że rynek pracy będzie powracał do sytuacji sprzed kryzysu.
Rynki akcji wydają się optymistyczne, ale faktycznie tu rolę odgrywa nie tylko stan gospodarki, ale również przepływ kapitału, a ten nadal jest skłonny wystawić się na ryzyko, bo to być może są ostatnie chwile, by wykorzystać okres rekordowo niskich stóp procentowych.