Poddanie się presji otoczenia sprawi, że ucierpi na tym wiarygodność ECB, co w efekcie będzie rzutowało na długoterminowe postrzeganie euro. Wprawdzie skup obligacji może pomóc w krótkim okresie, bo może przyczynić się do uspokojenia rynków, to jednak w dłuższym będzie sygnałem, że ECB nie jest już tak niezłomny. Nie bez przyczyny pierwszy oficjalny sygnał podważający sensowność programu skupu obligacji pojawił się ze strony Axela Webera, który pyta, jakim kosztem i jak długo ECB ma bronić euro? Jak pokazała historia najlepszą obroną waluty są sztywne ramy jej funkcjonowanie. Psucie i naciąganie będzie sprzyjało obniżaniu jej wartości w długim terminie. Myślę, że ECB ma tego świadomość i mimo wszystko nie podda się presji. Inna sprawa, jak długo stopy będą utrzymywane na tak niskim poziomie. Już teraz mówi się, że ECB będzie jednym z ostatnich banków, który zdecyduje się na podniesienia ceny pieniądza. O ile presja inflacyjna pochodząca z mechanizmów wewnętrznych nie jest na razie wysoka i umożliwia utrzymanie stóp na niskim poziomie, to ewentualne osłabienie dolara i skok cen surowców może wywołać napięcia inflacyjne związane z importem cen. Czy ECB będzie wtedy bierny, czy też mimo ślimaczego tempa wzrostu będzie reagował, by szok nie przełożył się na wewnętrzne procesy cenowe? To już przyszłość. Dziś ECB stawia na szali swoją wiarygodność i niezależność. Nikt nie mówi, że sprawa jest prosta, ale tu nie chodzi tylko o bieżącą sytuację, ale i skuteczność przyszłych decyzji.