Mówi się o błędzie przy wbijaniu zleceń na papiery P&G, których cena w jednej chwili spadła o 27 proc., co obniżyło średnią przemysłową o ok. 170 pkt. Mówi się o uruchomionych zleceniach stop-loss, które pogłębiły skalę przeceny. Mówi się o wysokim optymizmie, który odnotowywał Mark Hulbert, a więc tych stop-lossów mogło być naprawdę dużo. Wreszcie ważne jest tło, czyli nerwy związane z wyborami w Wielkiej Brytanii i decyzjami greckiego parlamentu wprowadzającymi konieczne cięcia w wydatkach. Jest to w tej chwili znany zbiór, bo być może o czymś nie wiemy, czynników, z których każdy miał zapewne swój udział w tym, że komputery złożyły zlecenia oraz że takie zlecenia składali także ludzie.
Fakt, że jest splot czynników, a nie jeden powoduje, że nie można wszystkiego zwalić na błąd brokera, bo gdyby taka sytuacja faktycznie miała miejsce i była dominującą, to rynek szybko by się po tym podniósł. Tym razem tak nie jest. Błąd pojawił się w pewnych określonych okolicznościach. Uruchomił mechanizm i tu nie ma prostej drogi do powrotu na poziomy sprzed pojawienia się tego ewentualnego błędu. Zauważmy, że mimo wszystko indeksy w Stanach zakończyły notowania spadkiem o 3 proc. i w trakcie kolejnych godzin tamtejszy rynek terminowy się nie podniósł. Nikkei także zakończył dzień spadkiem o ponad 3 proc. Znaczne zmiany na rynkach walutowych (zmiany wartości dolara, jena, funta i euro) nie zostały odrobione. Można więc wyciągnąć wniosek, że ewentualny błąd być może jedynie przyspieszył to, co i tak mogło się stać. Tylko, że w takiej sytuacji, jeśli przecena o 3 proc. jest czymś, co rynek przyjmuje jako normę, to znaczy, że to wcale nie musi być koniec spadków. Jak wspomniałem, gdyby to był tylko błąd obserwowalibyśmy ruch powrotny. Tym czasem odrobiona została tylko część przeceny. Rynek potrzeby samej przeceny nie neguje.
W takiej sytuacji można się zastanawiać, czy nie czeka nas jednak głębsza korekta. Być może jej głębokość została już ustalona wczoraj, ale chodzi także o to, że ceny szybko nie powrócą na wyższe poziomy. Dzisiejsze notowania zaczniemy zapewne od przeceny, a ona sprawi, że ponownie przyjmiemy nastawienie negatywne. Poziom zapewne nie będzie szczęśliwy, ale po prostu nie można zignorować takiej zmiany cen. W najgorszym (pod względem kierunku nastawienia) przypadku po niskim otwarciu ceny będą rosły, co oznaczałoby, że rynek przeżył swoje katharsis już wczoraj. Zmiany na walutach nie to nie wskazują, ale nawet mając tego świadomość nie wolno lekceważyć wyraźnej zmiany wycen. Pozostaje manipulacja wielkością pozycji. Sytuacja może być nerwowa jeszcze przez jakiś czas, a więc należy się liczyć z dynamicznymi zmianami w obu kierunkach. Stąd zasadnym jest rozważenie, czy w związku z większą zmiennością nie zmniejszyć wielkości pozycji, by ta zmienność nie wzbudzała przyspieszonego tętna.
[ramka]
[link=http://www.parkiet.com/temat/71.html]Sprawdź [b]notowana kontraktów terminowych[/b] » [/link]