To pociąga za sobą inne wnioski. Skoro spadek nie był wywołany wydarzeniem szczególnym, które nie powinno się było zdarzyć, to w takim razie równie dobrze może się ono wydarzyć ponownie i nie należy się temu dziwić. Poniedziałek przyniósł ulgę, bo zaaplikowano pakiet wsparcia. Ulga widoczna była wszędzie. Rósł kurs euro, a spadał dolara i jena. Rosły ceny akcji. Teoretycznie euro powinno zyskać najwięcej, gdyż wsparcie jest wprowadzane, by bronić stabilności wspólnej waluty. Tymczasem to właśnie euro już nie rośnie, a skala odbicia nie jest wielka. Dolar nadal pozostaje relatywnie silny. Tylko rynki akcji wyskoczyły wyraźniej w górę i teraz jakby czekały, że reszta pójdzie za nimi. Problem w tym, że pójść nie chce. Zachowanie rynku walutowego powinno być ostrzeżeniem, że sytuacja jest daleka od unormowania.
Zachowanie rynków metali także jest symptomatyczne. Złoto rośnie nadal w siłę. Wielkość złota w posiadaniu największych funduszy ETF jest rekordowa. Cena ociera się o rekordy. Jak w takiej sytuacji uznać, że poziom niepewności maleje i wszystko wraca do normy?
Nie twierdzę, że zaraz powtórzymy czwartkowy scenariusz, ale zbyt głębokie napawanie się weekendowymi wiadomościami nie jest na miejscu. Tu nie ma mowy o poprawie, ale o rozlaniu ryzyka na większą ilość uczestników. Skutkiem i tak będzie większa potrzeba pożyczkowa ze strony krajów europejskich, co może doprowadzić do podniesienia średniego poziomu wymaganej rentowności europejskich papierów. Skoro Niemcy mają potencjalnie w ramach pakietu wydać ponad 100 mld euro, to trudno nie spodziewać się, że będzie to miało znaczenie dla kupujących niemieckie obligacje, a przecież one są odniesieniem dla reszty „euro długu”. Nam też się przez to oberwie.
Co do dzisiejszego dnia, to prawdopodobnie zaczniemy notowania w okolicy wczorajszego zamknięcia. Swoje wyniki opublikował PEO, ale tu większej reakcji nie należy się spodziewać. Wynik netto grupy wyniósł 603 mln złotych wobec oczekiwań na poziomie 615 mln złotych. Rok temu było to 566 mln złotych. Impulsem dla nas nie będzie także niewielki spadek indeksu Nikkei (-0,16 proc.). Nadal będziemy obserwować zachowanie cen wobec poziomu poniedziałkowego szczytu w związku z możliwością zmiany nastawienia na neutralne. Na razie pozostaje ono negatywne.